Bermuda, Bahama… – Escada Fiesta Carioca

 

Fiesta Carioca to perfumy owocowo-landrynkowe, utrzymane w estetyce typowej dla letnich edycji limitowanych marki Escada, czyli lato, tropiki i nieskrępowana zabawa. Trochę malinowej i marakujowej galaretki, bo te nuty są zdecydowanie najbardziej wyczuwalne, ciut gumy balonowej, a wszystko słodkie i owocowo soczyste.
Fiesta Carioca to zapach utrzymany w stylistyce kolorowych plażowych drinków. Przyjemny, tropikalny, nasycony. Do opalenizny i bikini. Beztroskie urlopowe klimaty na egzotycznej wyspie i grupa Beach Boys śpiewająca Kokomo. Nie wyczuwa się w nim syntetycznych składników – zarówno owocowe jak i kwiatowe akordy układają się naturalnie, co bardzo się chwali.
Największą wadą tej kompozycji jest jej szybka ulotność. To wakacyjne pachnidło znika ze skóry już po godzinie-dwóch, nawet po obfitej aplikacji.

Nuty: marakuja, malina, passiflora, jaśmin, piżmo, kwiat pomarańczy, liść fiołka, benzoes, cedr.

Wakacje ze zgrzytem – Tom Ford Eau de Soleil Blanc

 

Od razu na wstępie przyznam, że nie jestem wielką fanką „świeżej” linii perfum Toma Forda, czyli tych zapachów marki gdzie króluje neroli i cytrusy, chociaż wiele z tych kompozycji doceniam. Gwiazdą na firmamencie jest zwłaszcza Mandarino di Amalfi, natomiast opisywany dziś Eau de Soleil Blanc nie tylko niczym oryginalnym nie wyłamuje się ze schematu według którego tworzone są te kompozycje, ale w dodatku lokuje się raczej w ich dolnych rejestrach.

Perfumy są dość mocno kolońskie, bardziej niż można się spodziewać po potencjalnie wysładzających nutach wanilii, benzoesu i kwiatu pomarańczy. Jest świeżo, rześko, ozonowo, niby wakacyjnie i nadmorsko, ale jednak bez tego znaku wysokiej jakości jaki miało choćby Sole di Positano. Owszem, z jednej strony Eau de Soleil Blanc maluje obrazy śródziemnomorskich plaż, z drugiej tym razem odpoczynek na piasku nie należy do tych najbardziej przyjemnych. Ostre kawałki muszli kłują w stopy, morze jest wyjątkowo zimne, a wiatr nieprzyjemnie przesusza skórę. Kwaśnawy kokos, fasolka tonka i lekko plastikowa tuberoza sprawiają, że zapach przybiera jakąś nutę vintage rodem z klasyka lat osiemdziesiątych – Sun Jil Sander. Przykro to pisać, ale Eau Soleil Blanc przypominają mi głównie woń staroświeckiego lotonu do włosów, chociaż doceniam obecne w nim orzeźwiające korzenne echa – coś jakby mrożone plastry świeżego imbiru. Myślę jednak, że istnieje kategoria osób, które ten zapach docenią, a nawet się nim zachwycą – miłośnicy wytrawnych, gorzkawych, zielonych uniseksów.

Nuty: neroli, cytron, kokos, tuberoza, kwiat pomarańczy, gorzka pomarańcza, petitgrain, kardamon, pistacja, ylang-ylang, benzoes, wanilia, różowy pieprz, kminek, fasolka tonka, bursztyn.

Plaża i lody owocowe – Escada „Agua del Sol”

 

„Agua del Sol” to jeden z limitowanych, letnich wypustów marki Escada. Perfumy te zostały wydane w 2016 roku i pachną tak jak można się spodziewać na podstawie użytych w nich nut zapachowych – sorbetowo, owocowymi lodami i świeżym sokiem. Mimo, że jest to typowo wakacyjna kompozycja na upały, cytrusów nie ma tu za wiele, a jeśli już to w postaci słodkej mandarynki. Stosunkowo wyraźna jest za to morelowa nuta, a owoce mają raczej cięższy, gęsty wymiar – to nie rozwodniona cytryna z limonką, lecz malinowe i gruszkowe nektary, chociaż z orzeźwiającą nutą. Prawdopodobnie wiele osób ciekawych jest jak wypada w tej kompozycji lodowo-sorbetowy akord i muszę powiedzieć, że jest on całkiem wyraźny. „Agua del Sol” miałam na sobie jedząc jednocześnie lody o smaku papai i malin, i trzeba przyznać, zapach był uderzająco zbliżony i utrzymany w identycznym charakterze jak lodowe przysmaki. Projekcja i trwałość mogłyby być lepsze, ale mimo to wielbicielom lodów owocowych i słodkich letnich zapachów zdecydowanie polecam.

Nuty: sorbet, lody, malina, cytrusy, gruszka, mandarynka, różowy pieprz, nuty owocowe, morela, róża, fasolka tonka, białe piżmo, drzewo sandałowe.

Kokos malowany akwarelą – Guerlain Aqua Allegoria Coconut Fizz

Utrzymany w przejrzyście modrym odcieniu flakonik „Coconut Fizz”,  jest niezwykle uroczy, jednak jego zawartość nie każdemu musi przypaść do gustu. Przede wszystkim,  perfumy te różnią się od większości  popularnych kokosowych zapachów takich jak choćby Crystal Noir Versace czy Coco Extreme Comptoir Sud Pacifique – słodkich, kremowych,  zmierzających w stronę deserowych balsamów do ciała. „Coconut Fizz” oparte są na realistycznym, nieco drzewnym zapachu łupiny orzecha, jego miąższu i wody kokosowej. Realizacja tej ciekawej koncepcji jest już niestety gorsza – perfumy wydają się , zwłaszcza na początku, rozwodnione, a ich wyczuwalność na skórze wyciszona do granicy słyszalności. Pierwsza faza po aplikacji wybrzmiewa niemrawo, jak osłodzona woda kokosowa z nielicznie zanurzonymi w niej wiórkami i słabym melonowym echem.

Tym natomiast co stanowi wielką siłę tych perfum, jest fakt, że nie czuje się w nich ani jednego syntetycznego akordu. Wszystko tutaj brzmi naturalnie, akwarelowo, subtelnie. Wraz z upływem czasu i rozwojem zapachu na skórze  dzieje się coraz lepiej – melon zaczyna brzmieć bardziej kremowo niż mdło, pojawiają się jasno-drzewne tony. Nadal jest dyskretnie i łagodnie, ale też nieco bardziej wyraziście.
Dla zwolenników perfum w pastelowej tonacji.
Nuty: nektar kokosowy, woda, owoce, frezja, bergamotka, drzewo sandałowe, fasolka tonka.

Kokosowe wyciszenie na rajskiej plaży – Comptoir Sud Pacifique „Coco Extreme”

Comptoir Sud Pacifique „Coco Extreme”

„Coco Extreme” francuskiej marki Comptoir Sud Pacifique to jeden z najbardziej udanych kokosowych zapachów – znacznie ciekawszy od popularnego, pełnego mydlanych tonów „Crystal Noir” Versace i ciut lepszy od Montalowskiego „Intense Tiare”.

„Coco Extreme” należy do wydanej przez markę linii Eaux de Voyage, czyli „Wód podróżnych” nawiązujących w założeniu do wypraw po najdalszych zakątkach świata. Rzeczywiście, perfumy te, mające w składzie kokos, migdały, wanilię i mleko, swoim klimatem przenoszą nas na karaibskie plaże.

Pierwsze co uderza po aplikacji, to głęboko kremowa struktura zapachu i fakt, że mimo, że dość kosmetyczny, ani przez chwilę nie wybrzmiewa sztucznie. W początkowej fazie dominuje woń słodkiego kokosowego mleczka, później dołączają lekko drzewne akordy łupiny orzecha. Perfumy płyną łagodną, mleczno-maślaną strugą, chwilami tylko przerywaną tonami w stylu likieru Malibu i świeżą wonią kokosowego miąższu.

„Coco Extreme”układa się na skórze miękko i tropikalnie, jest idealny na urlop lub po prostu wizję egzotycznej plaży z sączoną na leżaku pina coladą. Wycisza, koi waniliowo-kokosowym ciepłem i relaksuje wakacyjnym nastrojem.

Nuty: kokos, mleko, kwiat wanilii, migdały, cukier, fasolka tonka.

 

Śródziemnomorski cyprys z lawendą – Roberto Cavalli „Paradiso Azzurro”

 

Roberto Cavalli „Paradiso Azzurro”

W intensywnie błękitnej buteleczce kryje się prawdziwie śródziemnomorska woń. Kompozycja ta bardzo zręcznie splata ze sobą słodkie, gorzkawe i świeże nuty rysując obrazy włoskich czy greckich wybrzeży wraz z plątaniną wąskich uliczek, bielonymi budynkami i lazurowym, jak sam flakon „Paradiso Azzurro”, horyzontem. Wśród nut dominuje cyprysowa drzewna goryczka razem z delikatnie słodką, ale wyraźnie zaznaczoną lawendą i miękkim jaśminowym tonem.

Moim zdaniem, Azzurro stanowi najciekawszą propozycję z serii Paradiso –  klasyczna wersja jest trochę nijaka, Assoluto nadmiernie ugładzona maślanym jaśminem a Gemma pokazuje czasem jakby męskie, kolońskie nuty. Dodatkowo, trwałość jest również godna pochwały.

Podsumowując, „Paradiso Azzurro” to zapach wyciszonej świeżości. Niesie ze sobą pewne morskie konotacje, jednak nie ma wyraźnie słonych nut – to raczej woń powietrza w oddalonym od plaży toskańskim gaju. Świetlisty jaśmin, cyprysowa gałązka i bukiet lawendy w nadmorskiej kafejce.

Nuty: cyprys, dziki jaśmin, lawenda, nuty wodne, bergamotka, jabłko, drewno kaszmirowe, mandarynka, tuberoza, drzewo bursztynowe, drewno sandałowe, wanilia, brzoskwinia, róża.

Lato, plaża i olejek do opalania – Giorgio Beverly Hills „Wings”


Giorgio Beverly Hills „Wings”


Zacznijmy może od kilku informacji o firmie, która nie była dotychczas w naszym kraju specjalnie rozpoznawalna. Giorgio Beverly Hills to pierwszy luksusowy butik otwarty w 1961 roku na Rodeo Drive w Beverly Hills w Kalifornii. Jego twórcami byli Fred Hayman i George Grant. Klientelę tej marki stanowiły między innymi tak sławne osoby jak aktorka Natalie Wood, prezydent USA i jego żona – Ronald i Nancy Reagan, księżna Grace czy Elizabeth Taylor.

Perfumy „Wings” powstały w 1992 roku. Zapach ten określiłabym jako uosobienie lata i wszystkiego co się z nim kojarzy. Dominujące nuty zapachowe : gardenia, lilia, bez, osmantus, jaśmin i cyklamen tworzą słodko-rześką całość, która przypomina kwiatowy olejek do opalania. Nazwa „Wings”,  i flakon z lazurowym korkiem wypełniony przejrzysto-żółtą cieczą w kolorze oliwki świetnie oddaje charakter tych perfum – są beztroskie, słonecznie ciepłe i uskrzydlone. Przywodzą na myśl plażowy piasek, błękit nieba i morza.  „Wings” to zapach niekontrowersyjny, zdecydowanie dzienny, doskonały podczas letniego urlopu, który z pewnością ubarwi swoim słonecznym wdziękiem. Dość dobra trwałość, ale w moim przypadku trzyma się blisko skóry.

Nuty: gardenia, lilia, bez, osmantus, aksamitka, jaśmin, cyklamen, heliotrop, passiflora, róża, drzewo sandałowe, bursztyn, cedr, piżmo, orchidea.

 


Figa, neroli i kropla morskiej wody – Calvin Klein „One Gold”

Calvin Klein „One Gold”

„One Gold” to perfumy należące do kategorii odświeżających i rześkich, z delikatnymi akordami soli i drewna. Skład jest zdecydowanie oryginalny – figa, szałwia, drzewo gwajakowe nie są nutami szczególnie często spotykanymi w przemyśle perfumowym.

Zaletą „One Gold” jest ujęcie cytrusów – nie brzmią one, co nierzadko się zdarza , ostro i syntetycznie, lecz w połączeniu z figą są miękkie i delikatnie słodkawe, acz nadal orzeźwiające.

Obecny w „One Gold” jest również lekko słonawy odcień, za który odpowiada szałwia – nieco podobny, choć głębszy i wyraźniejszy efekt morskiej wody nuta ta stworzyła także w Jo Malone „Wood Sage & Sea Salt”. W kompozycji Calvina Kleina dają się wyczuć również dalekie echa „Womanity” Muglera, ale „One Gold” są znacznie mniej kontrowersyjne, a bardziej wyciszone oraz przeplecione kwaskową mieszanką jaśminu i paczuli.

Recenzowane powyżej perfumy to zdecydowany uniseks, zbalansowany tak, że nie przechyla się ani w typowo  damską ani w zdecydowanie męską stronę. „One Gold” sprawdzi się jako letni zapach na upały dla wielbicieli świeżych, lekko oprószonych solą pachnideł. Niestety, trwałość jest raczej słaba.

 

Nuty: figa, bergamotka, neroli, szałwia, jaśmin, paczula, drzewo gwajakowe, wetyweria, fiołek.

Morskie powietrze i waniliowy puder – Reminiscence „Rem” EDP

 

 

Reminiscence „Rem” EDP

„Rem” w wersji wody perfumowanej znacznie różni się od swojego starszego, stworzonego w latach dziewięćdziesiątych brata w jaśniejszej butelce EDT. Jest łagodniejszy i zdecydowanie nowocześniej skrojony.

Otwarcie tych perfum to chluśnięcie w twarz morską wodą, która za chwilę rozpływa się w obłoku pudrowej tonki, zaledwie lekko muśniętej słodyczą wanilii. Przez ową pudrową mgłę cały czas przenika słone morskie powietrze, a całość wydaje się być prześwietlona słońcem. Uwagę zwraca świetna trwałość zapachu, który z łatwością utrzymuje się na skórze przez 7-8 godzin.

Rem EDP może przypaść do gustu tym, którzy lubią wakacyjne, ale nie infantylne w wyrazie perfumy z nutą soli, jak  Hermes Eau de Marveilles, Olympea PAco Rabanne, Calvin Klein Reveal czy Eau de Soleil Blanc Toma Forda. Jeżeli delikatna słoność alg z pudrowym wykończeniem i solonymi migdałami brzmi dla was zachęcająco, to polecam zapoznanie się z tym oryginalnie brzmiącym i ciekawym zapachem. Niestety, jest już dość trudny do kupienia, jednak pojawia się jeszcze, bywa, że w bardzo atrakcyjnej cenie, nie tak rzadko na serwisach aukcyjnych.

Nuty: nuty wodne, fasolka tonka, wanilia, nuty kwiatowe.

 

Woda kokosowa, ananas i sandałowiec – Salvador Dali „Laguna”

 

 



Salvador Dali „Laguna”


Przy początkowych testach, w okresie jesienno-zimowym perfumy marki Salvador Dali niespecjalnie przypadły mi do gustu, miałam nawet zamiar zatytułować recenzję „Popłuczyny po ananasach i kokosach”. Napisałam wtedy :”Laguna”, jak sama nazwa wskazuje to zapach wodny i nie jest to w tym przypadku komplementem, zwłaszcza, że bardziej nawet pasowałoby określenie „wodnisty”. Rozmyty w drewnie sanadłowym kokos i ananas, a raczej woda po tych owocach zmieszane są z dość chemicznymi cytrusami i irysem”.

Najwyraźniej jednak „Laguna” należą do kategorii tych, które podczas chłodnych pór roku zapadają w letarg i hibernację, a w lecie, gdy temperatura rośnie, zaczynają w nich żywiej krążyć soki, niczym w drzewach po zimowym śnie. Podczas upalnej końcówki czerwca z niewyraźnych drzewno-owocowych nut nieoczekiwanie wyłoniły się bardzo przyjemne tropikalne, słodkie akordy. Esencjonalne, a jednocześnie wciąż świeże, lekkie i nadmorskie.

W związku z powyższą metamorfozą perfumy te wydają się być lepszą propozycją na lato. W wyśzych temperaturach zachowują swój wodno-ozonowy charakter, a jednocześnie zyskują ananasowo-kokosową soczystość i z kręgu perfum niemrawo drzewnych przesuwają się w kierunku owocowym.

Zaletą „Laguny” jest również bardzo ładny flakon, przejrzysto-turkusowy, z charakterystycznym dla  marki Salvador Dali motywem ust. Trwałość przeciętna, projekcja raczej delikatna.  Cena w perfumeriach internetowych kształtuje się w granicach 70 – 80 zł za 100 ml.

Nuty: marokańska, cytryna, kokos, ananas, wanilia, madagaskarskie drzewo sandałowe, fasolka tonka, grejpfrut, irys włoski, paczula, liść galbanum, brazylijskie drzewo różane, piżmo, brzoskwinia, śliwka, bursztyn, cedr, mandarynka, jaśmin, konwalia, malina, róża egipska.