Róża utkana ze słodyczy, żelaza i wspomnień – Serge Lutens „La Fille de Berlin”



Serge Lutens „La Fille de Berlin”

Przyznam, że komentarz Serge`a Lutensa na temat tych pięknych, choć niezbyt trudnych jak na niszowe, perfum wydał mi się na początku postmodernistyczno-egzystencjalistyczną przesadą, której bogata forma miała za zadanie upiększyć treść i nadać jej intelektualnych pozorów. Jednakże po kilkukrotnym wysłuchaniu i analizie tekstu, zaczęło układać się to w sensowną całość, której motywem przewodnim są rozmyślania na temat ulotności i iluzoryczności pamięci, wspomnień, często zniekształconych, które jednak swym ładunkiem emocjonalnym wpływają na kształt przyszłości człowieka. „La Fille de Berlin” to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych odsłon róży w perfumach. Z jednej strony jest to ujęcie dość tradycyjne –  dojrzały, ciemnopurpurowy, ociekający słodyczą kwiat, z drugiej metaliczne, industrialne, zimne nuty nadają nowoczesnego i  awanagardowego charakteru. Jest to róża dość konfiturowa, zanurzona w malinowym syropie, ale od czasu do czasu wybija się na powierzchnię żelazny cierń, który niesie ze sobą chłód posiekanego stalowym nożem geranium.  Z wypowiedzi Lutensa wynika, że metaliczny chłód „La Fille de Berlin” może symbolizować metaforę zamrożenia uczuć w wyniku traumy z przeszłości, podjęcia decyzji o samotności, zaszycia się na niedostępnym dla innych terytorium własnego umysłu („a major decision (…) which, firmly anchored in the era when it was made during childhood would determine the future of he who has to live without his beloved and who chose to live by inventing, in short making her presence irrelevant or even unwanted, and thus giving rise to : solitude : our territory, fear: our alter-ego, rage: our creation”.)  

https://www.youtube.com/watch?time_continue=124&v=_eCqyK6yLT4

Nuty: róża, geranium, miód, palmarosa, mech, paczula.