Pogrzebowy wieniec i guma balonowa – Madonna Truth or Dare

Jako, że recenzja ta powstaje 1 listopada, czyli w Święto Zmarłych, warto z tej okazji zaprezentować „Truth or Dare” – jedną z dwóch kultowych już kompozycji sygnowanych przez piosenkarkę Madonnę, potocznie, od kształtu flakonu, zwanych trumienkami.  Zapach wydany został w 2012 roku, produkcję jakiś czas temu zakończono, w związku z czym spotkać go już można tylko na serwisach aukcyjnych typu allegro.

Zgodnie z tym co sugeruje butelka, już w otwarciu perfumy te wioną plastikowym cmentarnym wieńcem. Odpowiedzialny za to jest mariaż nut tuberozy i gardenii, z jednej strony kremowy i ładny, z drugiej tchnący tym drugim, złowrogim obliczem białych kwiatów jakie kulturowo posiadają lilie i kalle. Perfumy te, na pozór będące po prostu doprawionym ciężką wanilią, narkotycznym, upajającym bukietem, mają w sobie również prowokujący pierwiastek a la guma balonowa. Ta nuta wybija się wśród liliowej melancholii jak bezczelny uśmieszek nastolatka, który z pełną impertynencją wydmuchuje balony podczas ceremonii pogrzebowej starszej cioci.

„Truth or Dare”, mimo, że nawet nie próbują udawać, że złożone zostały z naturalnych składników mają jednak w sobie pewną klasę, styl, ekstrawagancję z przymrużeniem oka. Ponieważ skomponowano je z jaśminu, gardenii, wanilii, muszą mieć w sobie (i mają)  liryczne echa, otacza je interesujący romantyczno-ironiczny nimb. Jest w tych perfumach trochę poważnie i smutno i trochę błazeńskiego humoru. Dla wielbicieli nieoczywistości i tuberozy, jak znalazł.

Nuty: tuberoza, jaśmin, lilia, gardenia, benzoes, wanilia, piżmo, bursztyn, neroli.

Miodowy nektar do potęgi ósmej – La Perla „Just Precious”

 

Just Precious, perfumy produkującej luksusową bieliznę marki La Perla, oparte zostały prawie wyłącznie na duecie kwiatu pomarańczy i ylang-ylang, w jego najbardziej złocistym i kapiącym miodnym syropem wydaniu. To jedne z tych ociekających nektarem i kwiatowym pyłkiem perfum w stylu Goldea Bvlgari, Jean Paul Gaultier Classique Intense czy Lancome Poeme. Tak samo zresztą jak Poeme czy Classique Intense, jest to kwiatowy mocarz – zapach bardzo trwały i zawłaszczający swą wonią przestrzeń w promieniu kilku metrów.
Just Precious to zapachowa pełnia lata – strugi słońca i narkotycznie pachnące kiście jaśminu w miodowej aureoli. Jednak przy całej swojej intensywnej słodyczy, perfumy te jakimś cudem nie są mdłe i nie przygniatają tonami cukru, chociaż nie da się ukryć, że należą zdecydowanie do cięższych i bardziej esencjonalnych zapachów. Cytrusowe nuty bergamotki i mandarynki przełamują kwiatowo-miodowy monolit, dodają przestrzeni i iskrzącej świeżości. Dla wielbicieli gęstych, słodkich kompozycji.

Nuty: kwiat pomarańczy, ylang-ylang, jaśmin, gardenia tahitańska, bursztyn, wanilia, paczula, drzewo sandałowe, mandarynka, bergamotka, piwonia.

Inwazja śnieżnego jaśminu – Montale „Jasmin Full”

Otwarcie może przerażać, ponieważ przez pierwsze 20 minut perfumy przypominają muchozol czy inny toksyczny spray na owady, potem jednak, gdy chemiczne opary opadną, poczwarka przeobraża się w motyla. Jasmin Full jest jaśminowym monolitem – kompozycja zbudowana została tylko z trzech nut – jaśminu, wiciokrzewu i kwiatu pomarańczy. Mimo iż składzie nie ma wymienionej lilii, czasem wydaje się jakby to właśnie liliowe echa przeświecały przez wszechobecne  jaśminowe gałązki. Perfumy te malują jaśmin nowoczesny, podszyty metalicznymi nutami, a jednocześnie wspaniale tradycyjny w swojej odurzającej bukietowości i imitującym naturę ujęciu. Wszystko tu jest narkotyczne, upojne, białokwiatowe, zanurzone w ciszy. Nie pojawiają się  często spotykane w jaśminowych perfumach (jak choćby w  Paradiso Assoluto marki Roberto Cavalli) gładkie, maślano-waniliowe akcenty –  dominuje śnieżny chłód i sterylna czystość jaśminowego absolutu. Zapach jest bardzo realistyczny i pomimo chemicznego początku pozostawia wrażenie, że obcujemy z żywymi kwiatami, a nie ich kosmetycznym odpowiednikiem. Za podsumowanie recenzji niech posłuży komentarz mojego 10 letniego ucznia : „pachnie Pani jaki bukiet kwiatów” 🙂

Nuty: jaśmin, wiciokrzew, kwiat pomarańczy.

Śródziemnomorski cyprys z lawendą – Roberto Cavalli „Paradiso Azzurro”

 

Roberto Cavalli „Paradiso Azzurro”

W intensywnie błękitnej buteleczce kryje się prawdziwie śródziemnomorska woń. Kompozycja ta bardzo zręcznie splata ze sobą słodkie, gorzkawe i świeże nuty rysując obrazy włoskich czy greckich wybrzeży wraz z plątaniną wąskich uliczek, bielonymi budynkami i lazurowym, jak sam flakon „Paradiso Azzurro”, horyzontem. Wśród nut dominuje cyprysowa drzewna goryczka razem z delikatnie słodką, ale wyraźnie zaznaczoną lawendą i miękkim jaśminowym tonem.

Moim zdaniem, Azzurro stanowi najciekawszą propozycję z serii Paradiso –  klasyczna wersja jest trochę nijaka, Assoluto nadmiernie ugładzona maślanym jaśminem a Gemma pokazuje czasem jakby męskie, kolońskie nuty. Dodatkowo, trwałość jest również godna pochwały.

Podsumowując, „Paradiso Azzurro” to zapach wyciszonej świeżości. Niesie ze sobą pewne morskie konotacje, jednak nie ma wyraźnie słonych nut – to raczej woń powietrza w oddalonym od plaży toskańskim gaju. Świetlisty jaśmin, cyprysowa gałązka i bukiet lawendy w nadmorskiej kafejce.

Nuty: cyprys, dziki jaśmin, lawenda, nuty wodne, bergamotka, jabłko, drewno kaszmirowe, mandarynka, tuberoza, drzewo bursztynowe, drewno sandałowe, wanilia, brzoskwinia, róża.

Paczula jaśminowo-śliwkowa – Chopard „Enchanted”

Chopard „Enchanted”

 

„Enchanted” to perfumy, które powstały w 2012 roku. Ich twórcą jest szwajcarska marka Chopard, producent luksusowych zegarków i biżuterii.

Opisywany zapach jest z pewnością w kategorii mainstreamu kompozycją niebanalną. „Enchanted” nie podąża utartym szlakiem, nie wpisuje się w popularne trendy, nie czerpie rozwiązań znanych z modnych perfumowych tytułów. 

Zapach rozpoczyna się słodką, likierową śliwką z gładkim, niesyntetycznym jaśminem. Otwarcie jest dość słodkie, ale później władzę przejmuje paczula i to ona kształtuje charakter tych perfum właściwą sobie cierpkością. Paczula w „Enchanted” jest czysta, świeża, bez konotacji piwnicznych czy ziemistych. Przez cały czas swego trwania zapach migocze i wibruje – przenikają się nuty słodkie i orzeźwiająco-kwaskowe, kremowy jaśmin stapia się z paczulowym cierpkim aromatem. Ciekawy zapach z wyrazistym charakterem, niezłą trwałością i w umiarkowanej cenie. 

 

Nuty: paczula, śliwka, jaśmin, przyprawy, drzewo kaszmirowe, piżmo. 

Woale i muśliny – Bvlgari „Mon Jasmin Noir”



Bvlgari „Mon Jasmin Noir” 

 

Kolejna odsłona perfum z serii „Jasmin Noir”, lżejsza i mniej tajemnicza niż klasyczna wersja.

Po aplikacji wita nas typowo kwiatowe otwarcie, ale jest to kwiatowa świeżość, a nie słodycz.

„Mon Jasmin Noir” to jaśmin skropiony wiosennym deszczem, zanurzony w rześkim jeszcze powietrzu i konwalia, nie słodka, lecz prześwietlona chłodnym blaskiem księżycowej nocy. To zapach świetlisty i przestrzenny, który pod koniec zyskuje kremowo – nugatowy sznyt.

Kompozycja, mimo, że oszczędna w składniki  tworzy pełną prostoty i wyrafinowaną całość.

Perfumy te są eleganckie, zrównoważone i reprezentują kwiatowość w wytwornym wydaniu. Mimo całej swojej wiosenności i lekkości nie ma jednak figlarnego ani dziewczęcego charakteru, odpowiedni będzie raczej dla kobiet ceniących romantyczną elegancję.

„Mon Jasmin Noir” to mniej mroczne i mniej balsamiczne wydanie „Jasmin Noir”, co sugeruje nawet kolor flakonu. W klasycznej wersji był on czarny, tutaj przezroczysty, jedynie z lekkim czarnym akcentem na korku i czarną wstążeczką, które podkreślają nazwiązanie do pierwotnej wersji.

Zapach należy do bardzo bliskoskórnych, z delikatną projekcją, dla tych którzy lubią intymne obcowanie z perfumami i niechętnie dzielą się nimi z otoczeniem. Niestety, trwałość jest bardzo słaba, już po dwóch godzinach noszenia trzeba znowu aplikować zapach żeby był wyczuwalny.

Nuty: jaśmin, nugat, piżmo, konwalia, cedr Virginia, paczula, cytron.

Jaśminowo-mimozowe gąszcze, czyli Givenchy „Amarige”

Givenchy „Amarige”



Mimo użytych w tej kompozycji licznych nut zapachowych, od początku do końca króluje głównie żółta mimoza. Zapach tych pochodzących z Australii kwiatów jest gęsty, miodny i tropikalny. Obecne są również bardzo wyraźnie akacja i jaśmin, takie wprost z parnej czerwcowej nocy. Te perfumy to jak zanurzenie się w ekstatycznym morzu upojnych kiści białych i żółtych kwiatów. Jest emocjonalnie a jednocześnie beztrosko.

To typowy dla lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (wydany w 1991) bogaty bukiet zapachowy, bez wielkich subtelności, za to z ogromna siłą projekcji. Nic nie zakłóca słodkiej kwiatowości w miodowym wymiarze – giną gdzieś w niebycie wymienione wsród składu nuty drzewne – brazylijskie drzewo różane, sandałowe i cedr.

„Amarige” przypomina w tym nieco „Poem” Lancome, ale jest oryginalniejszy i bardziej charakterny. 

Przez to, że nie ewoluuje, jest linearny, od początku do końca bez żadnych meandrów i szufladek, może być postrzegany jako mało wyrafinowany, ale nie można odmówić mu kuszenia i kokieterii. To woń kobieca, nie dziewczęca, odpowiednia dla tych pań, które nie wstydzą się odważnej, uwodzicielskiej zmysłowości. „Amarige” idealne będą na wieczór, nocne wyjście czy randkę, zwłaszcza gdy chcemy kogoś olśnić i schwytać w sieci swych kobiecych powabów. Dodatkowo, jest bardzo trwały, powiewy zapachu czuć przy każdym ruchu ciała przez wiele godzin po aplikacji. 

Nuty: tuberoza, mimoza, gardenia, ylang-ylang, kwiat pomarańczy, jaśmin, akacja, drzewo sandałowe, brzoskwinia, goździk, śliwka, neroli, wanilia, ambra, nuty drzewne, czerwone jagody, brazylijskie drzewo różane, fasolka tonka, czarna porzeczka, piżmo, orchidea, mandarynka, cedr, liść czarnej porzeczki, róża, fiołek.