Mglisty fiołek oprószony pieprzem – Lalique „Hommage a L`Homme”

Lalique „Hommage a L`Homme”

„Hommage a L`Homme” to w założeniu produkt przeznaczony dla mężczyzn, ale perfumy te są na tyle delikatne i pozbawione charakterystycznych dla męskich pachnideł nut kolońskich, że mogą być uznane za uniseks i podobać się paniom lubiącym bardziej wytrawne niż słodkie zapachy oraz niszowe kompozycje.

Otwarcie jest mocno pikantne i korzenne. Zielono-mglisty fiołek oprószony jest sowitą szczyptą czarnego pieprzu i otoczony dalekim agarowym akordem. Splot nut (prawdopodobnie to zasługa labdanum, pieprzu i szafranu) w początkowej fazie kompozycji przypomina dość wyraźnie zapach tytoniu, mimo, że nie jest on wymieniony w składzie. Na tym etapie Hommage a L`Homme to lekko mentolowa cygaretka rzucona na porosłą fiołkami wiosenną trawę.

Z czasem, dominujące w pierwszym etapie rozwoju zapachu pikantno-zielone nuty przesuwają się w kierunku drzewnej kwiatowości. Zaczyna dominować woń okraszonego przypominającymi jasne drewienka niuansami fiołka (zarówno kwiat, jak i liście tej rośliny są wymienione w składzie), co nie zmienia jednak czystej i przestrzennej natury tych perfum. Transparentna kwiatowa pudrowość, połączona z zapachem jakby lekko zdrewniałych kłączy, która usunęła w cień pieprzowe akordy utrzymuje się w niezmienionej formie około pięciu godzin, czyli do momentu aż zapach całkiem zgaśnie ze skóry.

Nuty: fiołek, liść fiołka, agar, szafran, pieprz, fasolka tonka, labdanum, piżmo, bergamotka.

Ciemności kryją ziemię, czyli potęga mrocznego fiołka – Guerlain „Insolence” EDP


Guerlain „Insolence” EDP

Insolence, to jak już głosi sama nazwa (insolence – zuchwałość) perfumy z własnym charakterem. Moim zdaniem są one ucieleśnieniem idei zapachu wieczorowego – Insolence jest ciężki, esencjonalny, aromatyczny i tajemniczy. Otwarcie stanowi mroczny, niemal demoniczny fiołek, który wyrósł wśród mchów gdzieś w ciemnej dolinie u stóp średniowiecznego zamczyska. Dużo w tym fiołku słodyczy i aksamitnej głębi. Po jakiejś godzinie od aplikacji perfumy skręcają w stronę bardziej owocową –  przez fiołkowo-cukrową masę zaczynają przeświecać gorzkawe żurawiny i borówki z ciemnego lasu. Pojawia się też lekko opruszony cukrowymi kryształkami irys, który wprowadza do tego barokowego pachnidła trochę przestrzeni.

„Insolence” to nie delikatne trzepotanie, nieśmiałe przebłyski i migoty. Wręcz przeciwnie,  gruba aksamitna kotara fiołkowej nocy zapada nagle, zmywając z powierzchni wszystko inne.

Jeśli chodzi o parametry użytkowe, to perfumy te są bardzo trwałe i mają znaczną projekcję, dlatego wymagają oszczędnego stosowania.

Nuty: fiołek, irys, czerwone jagody, fasolka tonka, drzewo sandałowe, nuty drzewne, kwiat afrykańskiej pomarańczy.

Królowa lodu i zmrożone fiołki – Alexander McQueen „My Queen”



Alexander McQueen „My Queen”

Perfumy zostały wydane w 2005 roku, 5 lat przed samobójczą śmiercią brytyjskiego projektanta mody, którego nazwiskiem są sygnowane.

Zapach należy raczej do tych zimnych. Pudrowy, ale to raczej pudrowość warstewki szronu niż ciepłego kosmetycznego pyłu. Chłodne fiołkowe nuty przypominają chwilami „Insolence” Guerlain.

Wbrew temu, co pisano w wielu recenzjach, ja nie czuję przesadnej syntetyczności. Wręcz przeciwnie, fiołek jest tu przedstawiony w jednej z najlepszych perfumowych odsłon – przestrzenny, krystaliczny, elegancki i kuszący.

„My Queen” to królowa lodu, ze szronem na twarzy i ze zmrożonymi fiołkami we włosach. Wprawiająca w zachwyt swym zimnym sex appealem. Zdystansowana i daleka, a jednocześnie fascynująca.

Po jakimś czasie zapach staje się słodkawy (ale nie mdlący) lodową słodyczą mrożonych migdałów i kosmetycznej wanilii. W tej fazie nie budzi już skojarzeń z „Insolence”, ale przesuwa się w stronę „Hypnotic Poison”, co nie znaczy, że jest jego kopią. Fiołek miesza się z heliotropem, irysem i białymi kwiatami, ale mimo to trudno te perfumy zaliczyć do typowo kwiatowych.

Podsumowując – oryginalna, godna polecenia kompozycja, z przyzwoitą kilkugodzinną trwałością.

Nuty: fiołek parmeński, słodki migdał, irys, heliotrop, wanilia, białe piżmo, paczula, białe kwiaty, wetyweria, cedr, kwiat pomarańczy.

 

 

Zielono-fiołkowe opary – Balenciaga l`essence

Balenciaga „L`Essence”

„Są aromaty świeże jak ciała dziecinne,
Dźwięczne i niby łąki – zielone; są inne,
Bogate i zepsute, silne, tryumfalne”

 

Tak pisał Charles Baudelaire w wierszu „Oddźwięki”. Wydane w 2011 roku perfumy Balenciaga
należą niewątpliwie do pierwszej z wspomnianych przez niego kategorii.
Pierwsze nuty są zapachem iglastego leśnego poszycia, kwaśnej, surowej próchnicy borów mieszanych, chłodne i orzeźwiające jak źródełko, które wybiło gdzieś w środku lasu. Sprawcą tej woni jest zapewne obecny w składzie tych perfum cedr.
Później zapach ewoluuje w stronę wilgotnej, wiosennej, ukwieconej łąki. Uaktywnia się tufiołek, zapach staje się słodkawy, ale nie słodki, a iglasta nuta wciąż przebija ostrzejszym akordem. W ostatniej fazie „L`Essence” jest jednocześnie balsamiczny aromatem łąkowych roślin miododajnych i
zielony, ale nie zielonością soków, łodyg i liści, a cedrowych igieł i majaczących w tle liści fiołka.
Bardzo ciekawa jest użyta tu koncepcja przenikania się mglistych nut słodkich i jakby męskich iglastych i to ona właśnie stanowi o oryginalności tego zapachu.
Podsumowując, „L`Essence” to ciekawa propozycja na dzień, dla osób szukających zapachu, który wyróżni się spośród typowo kwiatowych i typowo zielonych woni, ale nie gotowych na eksperymenty z zupełnie ekscentrycznymi i niekomercyjnymi perfumami.
Doadtkową mocną stroną tworu Balenciagi jest ich bardzo dobra trwałość i delikatna, ale wyczuwalna projekcja.

 Nuty: liść fiołka, fiołek, wetyweria,  nuty zielone, cedr, drzewo sandałowe, paczula.