Balenciaga „Prelude”
Perfumy te stworzone zostały w 1982 roku, a mimo to wcale nie są zapachem nienowoczesnym. Bardzo ciekawe jest w nich otwarcie – ciepłe, wręcz suche, żywicznie aromatyczne. Mocno alkoholowe, jak zapach rumu, albo nalewka na bursztynie. Zapach z własną osobowością. Jest wytrawny jak koniak i barwy koniaku jest również ciecz, która wypełnia flakon.
Jedną z ważniejszych nut tej kompozycji jest balsam Tolu, żywicopodobna wydzielina otrzymywana z naciętych pni woniawca balsamowego (występującego głównie w Ameryce Środkowej) i stosowana między innymi w syropach na kaszel oraz żywica benzoesowa i cynamon. To one tworzą tę przyprawową, pikantną i ostro-żywiczną całość.
Gdzieś w tle kompozycji majaczą też delikatne opary jaśminu, wanilii i orchidei, które okraszają ten zdecydowany i śmiały zapach szczyptą romantycznej miękkości.
„Prelude” jest zapachem wyrafinowanym, eleganckim, ale mającym jednocześnie w sobie jakąś swojskość i dostępność, która sprawia, że nie jest trudny do noszenia.
Doskonałe perfumy na zimę, rozgrzewają jak wtarta w skórę nalewka na bursztynie. Dla kobiet w każdym wieku, energicznych i pełnych życia. Może podobać się zarówno wielbicielkom zapachów korzennych, bo niewątpliwie do takich należy, jak i paniom, które poza żarem przypraw szukają również czegoś do podkreślenia swojej kobiecości.
Zapach długo utrzymuje się na skórze i jest długo wyczuwalny dla otoczenia. Szkoda, że Balenciaga zrezygnowała ze sprzedaży i są one trudno dostępne, bo jest to kompozycja, która pod względem charyzmy z powodzeniem może stanąć w szranki z kultowym „Słoniem” Kenzo.
Nuty: Balsam Tolu, goździk, cynamon, benzoes, ambra, aldehydy, ylang-ylang, cywet, jaśmin, orchidea, wanilia, paczula, pomarańcza, róża, bergamotka.