(…) Niebo leniwe
Kolor brudnego ma łacha,
Światło jest w oknie nieżywe,
Twarde i zimne jak blacha.
(Leopold Staff, Deszcz Leje)
Demeter to marka słynąca z perfum, których zadaniem jest odwzorowanie kolejnych aspektów rzeczywistego świata – znajdziemy tu kompozycje odwołujące się do zapachu kociej sierści, czystych okien, basenu, pizzy czy trocin. Wiele z nich jest zupełnie tradycyjnych, naśladujących powszechnie lubiane aromaty wiśni w czekoladzie, zielonej herbaty czy lodów pistacjowych, ale Thunderstorm to akurat nisza pełną gębą. Jest to chyba najwierniej oddany zapach wilgotnej ziemi otoczonej zimnym, poburzowym powietrzem. Szare niebo przeorane błyskawicą, gorzkawa woń parujących chodników, kilka zbutwiałych liści. Sporo tu wiatru, przestrzeni, deszczu i gradu. Thunderstorm to także zapach miasta – kojarzy mi się z betonem, prostą bryłą, watą szklaną i wszelkimi syntetycznymi tworzywami. Jeżeli nie boimy się industrialnych klimatów, misternych konstrukcji utkanych ze sztucznych molekuł typu iso super, metalicznych nut i rtęciowego chłodu, warto temu pachnidłu dać szansę. To kompozycja bardzo interesująca koncepcyjnie, chociaż nie do końca przyjemna w noszeniu, jeżeli ktoś oczekuje konwencjonalnej idei piękna.