Mimo nazwy perfum, sugerującej, że nutą dominującą w nich będzie agar, jest go tu niewiele, co zresztą potwierdzają obecne w sieci recenzje. Agar wyraźnie zaznacza się właściwie tylko na początku, w nietypowej zresztą, zielonej odsłonie. W wytworze marki Franck Boclet oud nie brzmi ani na sposób stajenno-arabski, ani przypominający wonie gabinetu dentystycznego, jest za to delikatny, ziołowy, jakby połączony z wilgotnymi korzeniami roślin i naturalnie brzmiący.
Dużo w tych perfumach również chłodnego imbiru, paczuli i zimnej drzewnej iglastości. Jest też odświeżający akord przypominający miętę, ale tę ogrodową, a nie rodem z gumy do żucia, sporo również pojawia się nut imitujących wetywerię, choć nie ma jej w składzie. Oud marki Franck Boclet przypomina nieco Encre Noir Lalique – oba są wyciszone, ziemisto-seledynowe, przejrzyste i chłodne.
„Oud” Francka Boclet to perfumy bardzo komfortowe w noszeniu, nieofensywne, gładko zmieszane, jak na niszę to całkiem przystępne, a jednocześnie nietuzinkowe. Myślę, że wielbiciele niesłodkich zieloności i zapachów typu „Encre Noir” mogą je kupować w ciemno. Trwałość dobra, około sześciogodzinna, projekcja umiarkowana, unisex.
Nuty: agar (oud), cedr, paczula, imbir, goździk, kmin.