Barokowa wiśnia z lakierowanej skóry – Mancera Wild Cherry

Już po pierwszym psiknięciu mamy pewność, że marka Mancera w „Wild Cherry” prezentuje nam wiśnię niszową, przedstawioną równie nierealistycznie jak rzeczywistość malowana przez Picassa. Wiśnia została tu rozebrana na atomy i poskładana z powrotem z dodatkiem heliotropu, korzenia irysu, bergamotki i paczuli – stworzona od nowa, ale nadal rozpoznawalna.

Przez bardzo wyrazistą ni to kosmetyczną, ni to naturalną wiśniową woń przebija się silna, awangardowa nuta lakierowanej skóry przełamana piaskowym pudrem. Sama kompozycja momentami wydaje się być rysowana prostymi, geometrycznymi liniami i niemal industrialna przez acetonową bazę, by znów przejść w barokowy przepych konfiturowych owoców podbitych wanilią.

Wild Cherry to dla mnie połączenie koncepcji teraz już klasycznych, choć w swoim czasie wyznaczających trendy zapachów typu Lolita Lolity Lempickiej i nowoczesnych, niszowych brzmień. Znajdziemy tu zarówno zapachy lakierni jak i słodkie owoce złożone w zabytkowej paterze  – perfumy dla wielbicieli wiśni i kontrastów.

Nuty: wiśnia, irys, heliotrop, bergamotka, cytryna, madagaskarska wanilia, paczula, jaśmin, białe piżmo

Whisky z cukrem i herbata z ziół – Imaginary Authors Saint Julep

 

 

Saint Julep to perfumy dziwne, ale dziwnością łagodną i przyjemną. Na stronie internetowej marki Imaginary Authors widnieje zalecenie, by używać ich wtedy gdy „ciężar świata staje się nie do zniesienia”. Jak pachną i czy rzeczywiście mogą być zapachowym antidotum na egzystencjalne bolączki?

Swoją nazwą perfumy nawiązują do Mint Julep, czyli popularnego drinka kojarzonego z południem Stanów Zjednoczonych, flagowego koktajlu wyścigów konnych Kentucky Derby. Mint Julep składa się z amerykańskiej bourbon whiskey, syropu cukrowego i listków mięty, czyli tych samych nut co opisywany zapach. 

Kompozycja perfum jest jednolita, od początku do końca jawi się trochę jak mocno osłodzona ziołowa herbata parzona pod gwiazdami letnim wieczorem, a trochę jak uderzający do głowy, gęsty, kojący syrop. Wbrew seledynowemu flakonowi jest w tych perfumach coś ciemnego, aksamitnego, chropowatego nutą whisky, mimo całej swej słodyczy.  Saint Julep choć złożony z licznych nut zielonych nie ma w sobie ani grama trawiastej ostrości, wszystko tu jest miękkie, obłe, leniwe, jak kołyszący się w szklance bursztynowy płyn.  To trochę apteczny ziołowy syrop, a trochę miętowo lukrecjowy deser, zapach komfortowy w noszeniu i nietuzinkowy.

Saint Julep ma dosyć dobrą trwałość, ale trzyma się bardzo blisko przy skórze. Wyczuwalny jest niemal wyłącznie dla użytkownika tych perfum, można go więc potraktować jak niewidzialny dla otoczenia amulet chroniący noszącego swą kojącą mocą.

Nuty: mięta, cukier, whisky, mandarynka, nuty wodne, ambra, magnolia.