Róża w oparach bulionu – Amouage Lyric

Fanką tych perfum zdecydowanie nie zostanę, czy to z ogólnej niechęci do przyprawowej odsłony róży w perfumach, czy subiektywnych animozji w stosunku do tej akurat konkretnej kompozycji.

„Lyric” marki Amouage zaczyna się dość rześką, ogrodową różą połączoną z drzewnymi nutami i to jest niestety najładniejsza faza tego zapachu. Po chwili wszystko zostaje wypolerowane gładkim kosmetycznym piżmem, nie przypomina już naturalnego kwiatu, a połączenie kardamonu, cynamonu i fasolki tonka nadaje tym perfumom dziwną poświatę jakby ciepłego rosołu.
W „Lyric” nie dostrzegam zbyt wiele poetyckiego uroku; dominują dosadne przyprawowe tony pospołu z piżmową różą. Jest ciepławo, korzennie, nad całością unosi się niewyraźne kadzidło. Z przykrością muszę stwierdzić, że klimat tworzy się trochę taki, jak podczas gotowania rosołu w wypełnionej przyprawami kuchni, gdzie na oknie stoi bukiet plastikowych różyczek.
Cena niszowych perfum (w tym przypadku około 600zł) tłumaczona jest zwykle niekonwencjonalnym połączeniem nut, śmiałą koncepcją, wysokiej jakości składnikami i tzw. „głębią”. W tych perfumach żadnego z powyższych nie wyczuwam, istnieje na rynku dużo ciekawszych i bardziej udanych różanych kompozycji za połowę tej ceny. Jeżeli szukacie niszowej magii, to więcej znajdziecie jej w innych perfumach z tej samej stajni : „Epic” bije „Lyric” na głowę swoją zimną, apteczno-paczulową naturą.
Nuty: kardamon, róża, cynamon, geranium, imbir, piżmo, dzięgiel, ylang-ylang, paczula, korzeń irysa, jaśmin, kadzidło, drzewo sandałowe, fasolka tonka, mech dębowy, wanilia, wetyweria.