Rozgrzane żywice na diabelskim ogniu – Serge Lutens „La Couche du Diable”

 

 

„La Couche du Diable” to perfumy wydane w 2019 roku i jest to kompozycja zdecydowanie udana. Wprawdzie zapach ten nie wnosi do świata perfum nic wybitnie nieoczekiwanego i wpisuje się w typową dla Lutensa stylistykę, jednak wykonanie jest naprawdę mistrzowskie, a efekt robiący wrażenie.
Testując te perfumy można wyraźnie dostrzec skąd odwołanie do diabła w ich nazwie – labdanum i oud w składzie układają się w taki sposób, że żywiczne kadzidło rzeczywiście pobrzmiewa jakby echami siarki. „La Couche du Diable” są więcej niż ciepłe – są wręcz rozpalone piekielnym żarem, strzelające iskrami szafranu, buchające rozgrzaną na ogniu żywicą i palonymi sosnowymi igłami.

Wyczuwalne jest pewne podobieństwo do słynnych Fille en Aiguilles tej samej marki, ale La Couche du Diable są bardziej esencjonalne i gęste od słodkich nut cynamonu i ambrowego bursztynu. Oba te zapachy łączy odwołanie do iglastego lasu, wonnej ściółki i kory, jednak tam gdzie Fille en Aiguilles jest skrzypiące i suche jak zeszłoroczne liście,  La Couche du Diable ocieka miodową słodyczą skąpanych w żywicy sosnowych igieł. Tam sucha końcówka października, tu wibrujący mocnym słońcem i witalnymi sokami, nieświadomy nadchodzącego końca wrzesień.
Bardzo przyjemny zapach dla lubiących żywiczno-leśne, ciepłe klimaty ujęte w dobrze skrojonych, nieoczywistych kompozycjach.

Nuty: labdanum, agar (oud), nuty drzewne, cynamon, bursztyn, pomarańcza, mandarynka, szafran, róża, piżmo.