Kokosowe wyciszenie na rajskiej plaży – Comptoir Sud Pacifique „Coco Extreme”

Comptoir Sud Pacifique „Coco Extreme”

„Coco Extreme” francuskiej marki Comptoir Sud Pacifique to jeden z najbardziej udanych kokosowych zapachów – znacznie ciekawszy od popularnego, pełnego mydlanych tonów „Crystal Noir” Versace i ciut lepszy od Montalowskiego „Intense Tiare”.

„Coco Extreme” należy do wydanej przez markę linii Eaux de Voyage, czyli „Wód podróżnych” nawiązujących w założeniu do wypraw po najdalszych zakątkach świata. Rzeczywiście, perfumy te, mające w składzie kokos, migdały, wanilię i mleko, swoim klimatem przenoszą nas na karaibskie plaże.

Pierwsze co uderza po aplikacji, to głęboko kremowa struktura zapachu i fakt, że mimo, że dość kosmetyczny, ani przez chwilę nie wybrzmiewa sztucznie. W początkowej fazie dominuje woń słodkiego kokosowego mleczka, później dołączają lekko drzewne akordy łupiny orzecha. Perfumy płyną łagodną, mleczno-maślaną strugą, chwilami tylko przerywaną tonami w stylu likieru Malibu i świeżą wonią kokosowego miąższu.

„Coco Extreme”układa się na skórze miękko i tropikalnie, jest idealny na urlop lub po prostu wizję egzotycznej plaży z sączoną na leżaku pina coladą. Wycisza, koi waniliowo-kokosowym ciepłem i relaksuje wakacyjnym nastrojem.

Nuty: kokos, mleko, kwiat wanilii, migdały, cukier, fasolka tonka.

 

Tenisowy pojedynek po Drugiej Stronie Lustra – Imaginary Authors „The Soft Lawn”

 

Imaginary Authors „The Soft Lawn”

 

„The Soft Lawn” niszowej marki Imaginary Authors to zapach trawy i siana. Trawy ostrej, takiej której źdźbła potrafią ciąć skórę jak  brzytwa. Jest w tych perfumach cień i jakaś gumowata ekscentryczność, zapewne wymieniony w składzie zapach piłki tenisowej. Atmosferą „The Soft Lawn” przywodzi mi na myśl teledysk Pink Floyd „High Hopes” – ten sam nostalgiczno -surrealistyczny zamysł – dziwnie, lekko niepokojąco, to drażniąco, to znów błogo. Dużo intensywnej zieloności gryzącej raczej, niż łagodnie kołysanej wiatrem, czasem przemyka też zapach świeżej farby.

„The Soft Lawn” to zapach oniryczny, wprost z krainy na granicy jawy i snu, niczym śniadanie na trawie w cieniu gigantycznej piłki tenisowej wśród bluszczowego chłodu.

Ciekawe perfumy, może niekoniecznie do noszenia, ale do poznania z pewnością tak.

Nuty: piłka tenisowa, kwiat lipy, wetyweria, bluszcz, mech dębowy, wawrzyn

Konwaliowa broszka w stylu art nouveau – Dior „Diorissimo”

 

Dior „Diorissimo”

 

„Diorissimo” to zapach, który ukazał się pierwotnie na rynku w 1956 roku. Mimo, że oczywiście są w nim obecne pewne tony vintage, nie czyni to bynajmniej z tych perfum nieodpowiadającej współczesnym gustom zakurzonej ramoty. Wręcz przeciwnie – czas obszedł się z kompozycją marki Dior łagodnie i niedzisiejsza perfumowa estetyka, w której zostały stworzone nadaje im uroku konwaliowej broszki w stylu art nouveau.

Osią „Diorissimo” jest konwalia, lilia i obfita ilości zielonych nut, a wszystko to zostało otoczone szklistym woalem zimnej wody. Od czasu do czasu z pod tej tafli wynurzają się również echa bzu; tak samo zielone i zimne jak reszta kompozycji. Oprócz wyraźnie dominujących wyżej wymienionych akordów, pojawia się też kilka niemal niespotykanych w perfumach składników jak zwartnica (zwana potocznie amarylisem) i boronia, czyli różowo kwitnący australijski krzew.

„Diorissimo” można nazwać zapachem chłodnej wiosny – to przejrzyste, z lekka niedzisiejsze pachnidło, otoczone nostalgicznym nimbem. Mimo swej delikatnej struktury jest to zapach bardzo trwały i wyraźnie wyczuwalny przy każdym ruchu ciała.

Nuty: konwalia, bez, zielone liście, jaśmin, lilia, ylang-ylang, cywet, drzewo sandałowe, zwartnica, bergamotka, rozmaryn

 

Równikowa plaża i delikatny agar – Montale „Tropical Wood”

 

Montale „Tropical Wood”

Będąc ostatnio nad Bałtykiem miałam okazję przypomnieć sobie zapach osiadłych na piasku kawałków drewna i stwierdzam, że „Tropical Wood” mogłoby się również nazywać „Driftwood”. Oud, zwłaszcza na początku, układa się tu w sposób, który tworzy lekko algowe akordy, przypominające zapach drewna wyrzuconego przez morze na brzeg po sztormowej nocy.

„Tropical Wood” to zapach spokojny – fale już opadły i została sucha, gładka powierzchnia oszlifowanego wodą, wyzłoconego promieniami słońca drzewa.

Z czasem odkrywamy, że plaża, na którą zostało ono wyrzucone to równikowe tropiki ociekające słodyczą marakui i ananasa,  jest w tych perfumach bowiem wyraźna owocowa nuta. Mimo obecności dojrzałych egzotycznych owoców nie jest tu wcale nadmiernie słodko – nuty skóry i wytrawny, jakby morski oud równoważą nektarowe zapędy.

„Tropical Wood” może być dobrą propozycją dla tych zaczynających swoją przygodę z oudem, czyli agarem – żywicą pochodzącą z drzew z rodzaju Aquilaria. W tych perfumach jest on delikatny, nieinwazyjny, pachnący suchym drewnem i może być dobrym wstępem do stopniowego odkrywania trudniejszego oblicza tej zapachowej nuty.

Nuty: agar (oud), marakuja, róża bułgarska, ananas, skóra, białe piżmo, fiołek, madagaskarska wanilia, bergamotka.

Jaśmin zanurzony w melancholii – Bvlgari „Jasmin Noir”



Bvlgari „Jasmin Noir”

Przy otwarciu zaskakuje cierpkością, zielonymi nutami i wydaje się dość nijaki. Później dopiero przeobraża się w balsamiczną świetlistość i prawdziwie narkotyczny jaśminowo-migdałowy trans. Mimo, że jest to kompozycja popularna i należąca do tak zwanego mainstreamu,  ani przez chwilę nie wkracza w banał.  Zgodnie z nazwą, perfumy te naznaczone są jakimś ciemnym piętnem niczym kiście jaśminu majaczące widmowo w półmroku jak blade płomyki świec. Tytułową czerń należy chyba interpretować jako sugestię oryginalności, niecodzienności (wszak czarny jaśmin to nie to samo co zwykły, biały) i pewnej powagi jaką niewątpliwie ma w sobie ten zapach. To nie jest kompozycja figlarna i dziewczęca, nie wiosenna promienność gra tu pierwsze skrzypce, (choć takie skojarzenie połączenie jaśminu z gardenią może wywoływać) ale pełnia lata – kiście kwiatów na granicy i przekwitania, zanurzone w pulsującym przedburzowym powietrzu.

Niestety, już po godzinie noszenia, jego woń na nadgarstku mocno się rozmywa i ulatuje, trwałość nie jest więc jedną z niewątpliwie licznych zalet „Jasmin Noir”.

Nuty zapachowe: jaśmin wielkolistny, migdał, gardenia, lukrecja, fasolka tonka, wyszukane drewna, ambra, piżmo, paczula, nuty zielone.

Truskawkowy koktajl w najlepszym wydaniu – Valentino „Valentina Pink „

 

 

Valentino Valentina Pink

Cała seria zapachów „Valentina” to ciekawe, eleganckie, ani nie w stu procentach formalne, ani zupełnie casualowe kompozycje. Przyrównując je do świata mody,  będzie to raczej  sukienka w romantycznym stylu, niż oficjalna garsonka lub T-shirt i jeansy.

Truskawka w perfumach jest nutą dość trudną, zwłaszcza jeśli ma pełnić dominującą i definiującą zapach rolę. Często występuje w plastikowo – syntetycznym i krzykliwej, albo schowanej za inne nuty, ledwo zauważalnej postaci. Owoc ten w Valentinie Pink jest jednak przedstawiony po mistrzowsku, co nie znaczy, wcale, że zupełnie tożsamy z realistyczną truskawką prosto z krzaka. Jest to raczej owoc miodowy i deserowy, z echami podanej w wyciszonej zamszowości róży. Perfumy te są wprawdzie dzięki duetowi truskawki i praliny dość słodkie,  ale ich słodycz jest w specyficzny sposób świeża i orzeźwiająca. Nie przytłacza, mimo, że nuta nektarowych, miodnych trukawek jest gęsta i głęboka.

Jakkolwiek  róż jako kolor nie jest zwykle kojarzony z elegancją i dobrym smakiem, to ten z „Valentiny Pink” jest w jak najlepszym guście, między innymi dzięki wysubtelniającym aksamitnym tonom i naturalnemu ujęciu. Tak mógłby pachnieć truskawkowy sorbet podany na srebrnej zastawie pod bukietem z róż i peonii. Rozsnute w tych  perfumach akordy tworzą całkiem elegancką, a jednocześnie radosną i dziewczęcą całość. „Valentina Pink” spodoba się poszukiwaczkom perfum wiosennych i letnich w charakterze, ale jednocześnie nieco cięższych niż zwykle proponowane na ten sezon wodne zieloności i przejrzyste kwiaty. Trwałość bez zarzutu.

 

Nuty: truskawka, jeżyna, róża majowa, pralina, piżmo, piwonia, bursztyn, drzewo kaszmirowe.