Pogrzebane żelazo, żrące kadzidło i gadzi pot – Zoologist „Tyrannosaurus Rex”

 

Zoologist „Tyrannosaurus Rex” 

„Tyrannosaurus Rex” marki Zoologist to mieszkaniec najdalszych kręgów niszowych światów, a fakt ten staje się oczywisty już po pojedynczym psiknięciu. Zapach, nawet jeśli aplikowany został w minimalnej ilości,  rozpoczyna się  uderzeniem mocarnym jak ucisk gadzich szczęk – mieszanką czegoś co pachnie zaschniętą krwią, zardzewiałym żelazem i surową skórą.

W „Tyrannosaurus Rex” dużą rolę grają nuty animalne, zwłaszcza wyrazisty cywet. Trudne same w sobie, dodatkowo są one osnute na  żrącym jak kwas kadzidle i zaśniedziałym akordzie metalu, który długo leżał w ziemi. Straszliwa moc i trwałość tych perfum, dziwaczne toksyczno-gryzące nozdrza kombinacje sprawiają, że nie jestem w stanie zbliżyć twarzy do nadgarstka na bliżej niż 20 cm bez poczucia, że zapach przeżera mi nozdrza. Gdyby w czasach dinozaurów istniała bomba atomowa, to tak właśnie pachniałyby prawdopodobnie truchła kopalnych gadów dogasające w radioaktywnej chmurze po wybuchu.

Perfumy wyłącznie dla wielbicieli mocnych wrażeń i zapachowych eksperymentów.

Nuty: olibanumcywet, skóra, żywice, olej jałowcowy, jodła, magnolia champaka, czarny pieprz, liść laurowy, geranium, róża, paczula, ylang-ylang, gałka muszkatołowa, osmantus, drzewo sandałowe, wanilia, jaśmin, neroli, bergamotka.