Jodłowa żywiczność z kroplą wanilii i kardamonowym echem – Franck Boclet „Fir Balsam”

Franck Boclet „Fir Balsam”

Od razu przyznam, że jestem wielką fanką marki Franck Boclet. Są to kompozycje nietuzinkowe, ale nie szokujące, z finezyjnym francuskim sznytem, zgrabnie skrojone, nie mainstreamowe ale i nie rodem z głębokiej dziwacznej niszy.

Nie wiem jak dokładnie pachnie jodła balsamiczna w odróżnieniu od sosny, ale z łatwością mogę sobie wyobrazić, że jest to woń podobna do perfum Francka Boclet.

„Fir Balsam” to nie zapach igieł, tylko właśnie balsamicznej żywicy (obecność benzoesu i labdanum w składzie) zmieszanej z korą iglastego drzewa. Aromatyczny, gęsty, słodkawy „Fir Balsam”  reprezentuje las  końca września lub wczesnego października. Świetlisty, łagodnie suchy i nie zagrażający. To nie posępny ciemny bór, ale przestrzenny las iglasty, z piaszczystą glebą i brzozowymi zagajnikami. Las w środku dnia, osnuty pajęczynami łagodnego słonecznego blasku, wszystko jest tu miękkie, ciepłe i akwarelowo rozmyte.

Przy całej żywiczności i lekkiej dymności tych perfum wyraźnie wyczuwalny jest dodatek wanilii, jest tu ona jednak tylko jednym z płynnie łączących się składników, a nie osobnym bytem. Nadaje perfumom słodkiej aksamitności, bez żadnych konotacji gourmandowych czy spożywczych. Wszystko brzmi tu naturalnie, prawdziwie, widać również wyraźną wizję interpretacyjną twórców. Ciekawych, nietypowych akcentów nadaje również połączenie dzięgla, czerwonych jagód i kardamonu.

Podsumowując, Fir Balsam to kompozycja bardzo udana, która dorównuje świetnemu „Tobacco” tej marki. Urocze wczesnojesienne lub końcowoletnie pachnidło, lekko melancholijne, łatwo noszalne, bez żadnych chemicznych, sztucznych konotacji. A przy tym wszystkim, jak to zwykle u Francka Boclet bywa, świetna trwałość i bardzo przyzwoita projekcja.

Nuty: jodła balsamiczna, benzoes, wanilia, labdanum, paczula, czerwone jagody, dzięgiel, kardamon, róża majowa.