Sny o atramencie i piołunie – Amouage „Memoir”

 

Amouage „Memoir”

„Memoir” to chyba poza „Opus X” najciekawszy, (co nie znaczy, że najbardziej noszalny) z dotychczas przeze mnie poznanych perfum tej marki. To zapach zagadka – kreuje surrealistyczne światy gdzie zgrzyt kół zębatych zalewają atramentowe fale i piołunowa mgła, stawia pytania na które nie ma odpowiedzi, tworzy złożone pozornie z przypadkowych elementów sugestywne wizje.

„Memoir” pachnie dla mnie mieszaniną atramentu, winylu i lakierowanej skóry. Nad tym wszystkim unosi się jak duch ciemne kadzidło, dymne, nawet nieco gryzące w nozdrza. Dużo tu konotacji „technicznych” – zapachy lakieru, tektury, przemysłowych skór stworzone przez użyte w składzie kompozycje nut zwierzęcych, przypraw i ziół.

Zaskoczyło mnie, że ta atramentowa czerń wraz z upływem czasu wysładza się, spodziewałam się raczej, że będzie zmierzać w stronę suchą i gorzką. Również chłodnawy początkowo mrok łagodnieje i ociepla się – to goździki, kardamon i pieprz wzniecają rozgrzewające iskry.

Jeżeli „Memoir” ma być zgodnie z nazwą pamiętnikiem, to będzie to pamiętnik ekscentryka, który śni i pisze o kałamarzach, atramencie, kałamarnicach i wszystkim co przywodzi na myśl czarne i gęste ciecze.

Nuty: kadzidło, goździki, piołun, kardamon, skóra, nuty drzewne, francuskie labdanum, białe kwiaty, róża, kastoreum, pieprz, różowy pieprz, styraks, jaśmin, mech dębowy, piżmo, mandarynka.