Lilia na kostce lodu – Issey Miyake „L`Eau d`Issey Pure”

 

Issey Miyake „L`Eau d`Issey Pure”

Świeża, przestrzenna kompozycja. Przywodzi na myśl kwiat lilii unoszący się na powierzchni chłodnej wody. Obecna w tym zapachu delikatna zielona goryczka czyni go jeszcze bardziej intrygującym. „L`eau d`issey pure” to wielka, choć ujęta w sposób nieoczywisty elegancja. Bardzo odpowiednia do zawartości jest forma flakonu – prosta, nowoczesna i ascetyczna.

Bo taki właśnie jest ten zapach – elegancki współczesnym modnym minimalizmem. Zanurzona w wodzie, nie do końca rozkwitła lilia zmieszana z ozonowymi nutami lotosu. Przestrzenne białe wnętrza i chłodne jasne światło. Jest kwiatowo, ale to kwiatowość subtelna i wyciszona. Lilia występuje w tych perfumach nie jako pożerający swym intensywnym, balsamicznym aromatem wszelkie okoliczne wonie strasznokwiat, lecz ucieleśniona wytworność, wytrawna, zrównoważona i na dystans. Pełnia szlachetnej prostoty – japoński pejzaż namalowany na chłodnej powierzchni białego jedwabiu.

Mimo swojej wyciszonej przejrzystości, nie jest to zapach dziewczęcy. Odpowiedni będzie raczej dla dorosłych kobiet, bo sam nosi w sobie również pewną dojrzałość i równowagę.

Zdecydowanie na wiosnę i lato, z powodu swego krystaliczno-chłodnego charakteru.

Nuty: jaśmin, lilia, nuty wodne, ambra, drzewo kaszmirowe, kwiat pomarańczy, róża damasceńska.

Narkotyczna transowość tuberozy – Serge Lutens „Datura Noir”

 

 

Serge Lutens „Datura Noir”

Datura, czyli bieluń, to halucynogenna roślina, która potrafi również być śmiertelnie trująca. Nazwa perfum sugeruje więc zapach narkotyczny, transowy, głęboki. I rzeczywiście, „Datura Noir” w dużym stopniu taka jest.

Początek to lekko gorzkawy olejek migdałowy (migdały są obecne w składzie). Intensywna słodycz, trochę syntetyczna, z posępnym tuberozowym podbiciem. To słodycz dziwna, niby kremowa i gęsta, (nuta kokosa jest tu nieco podobna do tej z „Crystal Noir” Versace), ale przy tym wcale nie kojąca i ciepła, lecz żałobna, gorzka i z ponurym piętnem. Trochę jak ptasia czaszka leżąca wśród kwiatów tuberozy i połyskująca widmowo wśród dusznego tropikalnego zmierzchu.

Są w tych perfumach jednocześnie egzotyczne kraje z gorącym klimatem, podzwrotnikowa roślinność, duszność tuberozy i heliotropu ale i malaryczność tropikalnych bagien,  oślepiające słońce, nie życiodajne, lecz wyzłacające porzucone na pustyni kości.

W „Datura Noir” odnajduję pewne echa „Hypnotic Poison”, ale jest tu więcej goryczki. Mimo, że Serge Lutens zaliczany jest zazwyczaj do marek niszowych, perfumy te raczej trudno zaliczyć do tej kategorii. Nie jest to wprawdzie zapach dla wszystkich, zapewne wiele osób oceni je jako zbyt duszne i gęste, ale nie ma też w ich konstrukcji żadnych ekscentrycznych czy szczególnie trudnych akcentów, poziom nietypowości na równi z „truziznami” Diora. Trwałość i projekcja umiarkowane.

Nuty: tuberoza, migdał, kokos, heliotrop, chiński osmantus, wanilia, fasolka tonka, kwiat cytryny, piżmo, mirra, morela, mandarynka.

Industrialna gruszka – Serge Lutens „La Vierge De Fer”

 

Serge Lutens  „La Vierge De Fer” 

 

„La Vierge De Fer”, czyli po francusku Żelazna Dziewica. Tytuł, jak wszystkie zresztą nazwy perfum Serge Lutensa ma nieść ze sobą  znaczenie, gdyż twórca ten wierzy, że język wpływa na postrzeganie zmysłami, tak jak w tym wypadku węchem.  Serge Lutens zawsze tworzy dla swoich perfum historie, zanurzone w psychologii, psychoanalizie, literaturze i sztukach wizualnych.

Co do „La Vierge De Fer”, to trudno postrzegać je jako narzędzie tortur, tytułową żelazną dziewicę – to kompozycja na wskroś nowoczesna, industrialna poprzez metaliczne nuty w składzie, a jednocześnie łatwo noszalna i zdecydowanie kobieca.

Jest w niej dużo lekkości, przejrzystych struktur, płynnie przenikających się rozmytych nut. Dużo w tych perfumach niedpowiedzeń i tajemniczości, a jednocześnie jakiś żywy dziewczęcy urok. Trochę w nich smutku, trochę pogody.

Z rozczarowaniem natomiast stwierdzam, że nie wyczuwam prawie w tej kompozycji lilii, ze względu na którą zresztą ją nabyłam. Dominuje gruszka – słodka, soczysta, dojrzało-pomarańczowa. Nie jest to jednak zwykły owoc. To gruszka podszyta metaliczną powłoką, chłodną i pozbawioną patosu jak nagrobna płyta z szarego lastryko. Niewiele też jest kadzidła, które mogłoby nadać tym perfumom więcej morku.

„La Vierge de Fer” to dobry początek na rozpoczęcie przygody z perfumami niszowymi – te zdecydowanie są noszalne i mogą podobać się nawet osobom niespecjalnie odważnym i nieprzygotowanym na ekstremalne eksperymenty. Jeśli chodzi o parametry użytkowe, to są dość trwałe, ale bliskoskórne.

Nuty: lilia, gruszka, kadzidło, drzewo sandałowe.

 

Kolendra z narcyzem w stylistyce vintage – Hanae Mori „Haute Couture”

 

Hanae Mori „Haute Couture”

Hanae Mori, pod której szyldem powstały te perfumy jest najbardziej znaną japońską projektantką mody. „Haute Couture” powstały w 1998 roku i rzeczywiście, czuje się w nich nutę retro, powiedziałabym nawet, że poprzedzającą rok powstania conajmniej o dekadę.

Bezpośrednio po aplikacji zapach może zniechęcać, albo nawet przerażać. Duszne, areozlowe opary objawiają się wtedy z dużą intensywnością.

Po chwili te nieprzyjemne wonie cichną, a zastępuje je pikantna słodkawość. Bardzo wyraźna staje się kolendra i to ona dominuje w tym zapachu. W drugim rzędzie nut ustawiły się piżmo, akordy drewna, narcyz i tuberoza. To zestawienie daje to efekt  dusznej pieprzowości i mocnego narcyzowego akcentu wśród której snuje się delikatna domieszka  dymu tytoniowego.

„Haute Couture” jest oryginalny i niepospolity, ale zawiera w sobie jakąś duszną, drażniącą nutę, która mi osobiście przeszkadza, a jednocześnie stanowi zdecydowany motyw przewodni tych perfum. Z pewnością jest to zapach niełatwy i nie dla każdego przeznaczony. Kompozycja ta, poprzez swoją trudną, suchą pylistość zmierza momentami w stronę perfum niszowych. Są to  perfumy o bardzo niejednorodnym odbiorze ; przez jednych oceniane jako zdecydowanie kwiatowe, przez innych jako przyprawowe lub zielono -cytrusowe.

Niewątpliwą zaletą ,jeśli komuś odpowiada ich zapach, jest to, że są niezwykle wręcz trwałe, wyczuwalne nawet następnego dnia i z daleko sięgającą projekcją.

Nuty: kolendra, bergamotka, jaśmin, narcyz, tuberoza, wyszukane drewna, gardenia, piżmo, irys, drzewo sandałowe, konwalia.