Królestwo mchów i porostów – Jacomo „Silences”

 

Jacomo „Silences”

 

Po pierwszej aplikacji oceniłam „Silences” jako tytułową ciszę pełną wilgotnej piwniczności. Na myśl przywodził mi kamienne ściany porosłe zroszonym deszczem mchem. Wyraźny był w nim szypr – ostrawy i kadzidlany, czasem przeplatany lekkim miętowym oddechem.

„Silences ” jawił się jako zapach niewątpliwie trudny – zupełnie pozbawiony słodzyczy, nabrzmiały posępną ciszą.

Dopiero gdy użyłam go drugi raz objawił swoje drugie oblicze. Tym razem mech nie sączył już podziemno wilgotnych woni – wręcz przeciwnie, był suchy i ciepły, wyzłocony blaskiem wczesno październikowego słońca. Obecna w „Silances” mszystość nie jest z tych świeżych jaskrawą zielonością, ale srebrzystym mchem dębowym, obecnym zresztą w jego dolnych nutach. Użyty w tych perfumach cedrowy akord sprawia, że da się wyczuć również żywiczny zapach sosnowych igieł. „Silences” pozostał melancholijny, jak echa minionych jesieni (perfumy te powstały w końcu lat siedemdziesiątych), wciąż szorstki i ziemisty, ale jednocześnie dużo bardziej przystępny w użytkowaniu.

Perfumy idealne na spacer po lesie w ciepły jesienny dzień, zalecam jednak używać ich w dość dużej ilości, bo mają tendencję do szybkiego znikania ze skóry.

Nuty: galbanum, mech dębowy, nuty zielone, hiacynt, wetyweria, konwalia, irys, róża, narcyz, cedr, bergamotka, liść czarnej porzeczki, drzewo sandałowe,

Industrialna wata cukrowa – Zadig & Voltaire „This is her”

Zadig & Voltaire „This is her” 

Niespotykany zestaw nut zapachowych z bitą śmietaną, jadalnym kasztanem i kwiatem albicji biało-różowej, drzewa występującego w południowej i wschodniej Azji, na czele. Perfumy zdecydowanie nietypowe i absolutnie nie dla wszystkich.

Króluje tu bita śmietana w nowoczesnym, futurystycznym wręcz ujęciu. Zapach niby gourmand, ale pochodzący ze świata minimalistycznych mieszkań z meblami z metalu i plastiku, gdzie większość prac wykonują roboty. Stworzone w laboratorium połączenie waty cukrowej, wanilii i bitej śmietany, a do tego kwiat albicji biało-różowej, który zapachem przypomina nieco mimozę, dodaje tej kompozycji jeszcze więcej ciężkiej słodyczy. Wymieniony w składzie różowy pieprz w zasadzie nie jest wyczuwalny i ginie w odmętach morza cukru i bitej śmietany.

Zapach nie rozwija się, od pierwszego psiknięcia jest taki sam – ciężki, gęsty, bardzo słodki i kiczowaty, ale w sposób zamierzony. „This is her” to perfumy mocno awangardowe, przeznaczone dla odważnych i lubiących eksperymenty użytkowniczek perfum.

Nuty: bita śmietana, wanilia, kasztan, drzewo kaszmirowe, drzewo sandałowe, różowy pieprz, jaśmin wielkolistny, kwiat albicji biało-różowej.

Miodowe kryształy – Chopard „Wish”

Chopard „Wish”

 

Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie bezpośrednio po aplikacji tych perfum jest dysonans między jasnoniebieskim kolorem flakonu, a zapachem, przywodzącym na myśl bursztynową barwę miodu. „Wish” w wielu recenzjach porównywany był do „Angela” i rzeczywiście, istnieje pewne podobieństwo, ale głównie w pierwszej fazie, tuż po rozpyleniu perfum na nadgarstku, bo wtedy w tej miodowości jest pewna ostrość i jadowitość, charakterystyczna dla popularnego zapachu  Thierrego Muglera.

„Wish” jest jednak od „Angela” subtelniejszy, gładszy mleczną nutą, choć zdecydowanie nie ugrzeczniony. Jego zapach przywodzi na myśl skrystalizowany miód z dodatkiem łyżeczki whisky i cynamonu, z delikatną iglastą nutą w tle. „Wish”jest słodki, ale nie mdlący – wymienione w składzie karmel, wanilia i toffi  zakłócone są ożywczym akordem cytrusowym (zapewne dzięki obecnemu w tej recepturze owocowi yuzu). Dla mnie jest to woń typowo zimowa, rozgrzewająca, ciepła. Jak kufel pitnego miodu po kuligu w śnieżnym świerkowym lesie. Biorąc pod uwagę również dobrą trwałość tych perfum i stosunkowo niską cenę, z pewnością warto się z nimi zapoznać.

 

Nuty: karmel, wanilia, miód, paczula, mleko, kadzidło, kokos, truskawka, toffee, drzewo sandałowe, bursztyn, agrest, orchidea, heliotrop, fiołek, brazylijskie drzewo różane, fasolka tonka, wiciokrzew, akacja, kwiat pomarańczy, czarna porzeczka, gruszka, osmantus, magnolia, jaśmin, konwalia, yuzu.

Praliny z nadzieniem z czarnej porzeczki – Lancome „La Nuit Tresor”

Lancome „La Nuit Tresor”

 

Przyznam, że oczekiwałam czegoś bardziej mrocznego i tajemniczego. Nie określiłabym ich wprawdzie wesołymi czy optymistycznymi, są dość uroczyste i ciemne w kolorycie, ale trochę brakuje im „duszy”. Na początku, kilka minut po aplikacji,  w ogóle zresztą okazały się wielkim rozczarowaniem, bo na mojej skórze prym wiodły rześkie nuty owocowe, prawie bez śladu aromatów gourmandowych, na które liczyłam. Dopiero potem wynurzyły się wonie pralin i karmelu, co dało efekt czekoladek wypełnionych słodkim nadzieniem z czarnej porzeczki.

Po dłuższym czasie gdzieś w tle wybija się kadzidło i paczula, ale zbyt delikatnie by znacząco wpłynąć na charakter tego zapachu. Trzeba natomiast przyznać, że „La Nuit Tresor” są bardzo trwałe a ich woń długo wyczuwalna przez otoczenie.

Podsumowując, jest ładnie, przyjemnie, ale bez wielkiej miłości z mojej strony. Zabrakło trochę charyzmy i tzw. „iskry bożej”.

Nuty: pralina, liczi, karmel, paczula, orchidea waniliowa, wanilia, kadzidło, truskawka, gruszka, czarna róża, kawa, marakuja, kumaryna, lukrecja, tangeryna, papirus, bergamotka.