Miodowy nektar do potęgi ósmej – La Perla „Just Precious”

 

Just Precious, perfumy produkującej luksusową bieliznę marki La Perla, oparte zostały prawie wyłącznie na duecie kwiatu pomarańczy i ylang-ylang, w jego najbardziej złocistym i kapiącym miodnym syropem wydaniu. To jedne z tych ociekających nektarem i kwiatowym pyłkiem perfum w stylu Goldea Bvlgari, Jean Paul Gaultier Classique Intense czy Lancome Poeme. Tak samo zresztą jak Poeme czy Classique Intense, jest to kwiatowy mocarz – zapach bardzo trwały i zawłaszczający swą wonią przestrzeń w promieniu kilku metrów.
Just Precious to zapachowa pełnia lata – strugi słońca i narkotycznie pachnące kiście jaśminu w miodowej aureoli. Jednak przy całej swojej intensywnej słodyczy, perfumy te jakimś cudem nie są mdłe i nie przygniatają tonami cukru, chociaż nie da się ukryć, że należą zdecydowanie do cięższych i bardziej esencjonalnych zapachów. Cytrusowe nuty bergamotki i mandarynki przełamują kwiatowo-miodowy monolit, dodają przestrzeni i iskrzącej świeżości. Dla wielbicieli gęstych, słodkich kompozycji.

Nuty: kwiat pomarańczy, ylang-ylang, jaśmin, gardenia tahitańska, bursztyn, wanilia, paczula, drzewo sandałowe, mandarynka, bergamotka, piwonia.

Inwazja śnieżnego jaśminu – Montale „Jasmin Full”

Otwarcie może przerażać, ponieważ przez pierwsze 20 minut perfumy przypominają muchozol czy inny toksyczny spray na owady, potem jednak, gdy chemiczne opary opadną, poczwarka przeobraża się w motyla. Jasmin Full jest jaśminowym monolitem – kompozycja zbudowana została tylko z trzech nut – jaśminu, wiciokrzewu i kwiatu pomarańczy. Mimo iż składzie nie ma wymienionej lilii, czasem wydaje się jakby to właśnie liliowe echa przeświecały przez wszechobecne  jaśminowe gałązki. Perfumy te malują jaśmin nowoczesny, podszyty metalicznymi nutami, a jednocześnie wspaniale tradycyjny w swojej odurzającej bukietowości i imitującym naturę ujęciu. Wszystko tu jest narkotyczne, upojne, białokwiatowe, zanurzone w ciszy. Nie pojawiają się  często spotykane w jaśminowych perfumach (jak choćby w  Paradiso Assoluto marki Roberto Cavalli) gładkie, maślano-waniliowe akcenty –  dominuje śnieżny chłód i sterylna czystość jaśminowego absolutu. Zapach jest bardzo realistyczny i pomimo chemicznego początku pozostawia wrażenie, że obcujemy z żywymi kwiatami, a nie ich kosmetycznym odpowiednikiem. Za podsumowanie recenzji niech posłuży komentarz mojego 10 letniego ucznia : „pachnie Pani jaki bukiet kwiatów” 🙂

Nuty: jaśmin, wiciokrzew, kwiat pomarańczy.

Tuberozowe tornado – Nasomatto „Narcotic Venus”

Po niszowej kompozycji „Narcotic Venus”, również wziąwszy pod uwagę cenę (ok. 400 zł za 30 ml) spodziewałam się wiele, mimo, że jestem świadoma prawidłowości jaka panuje w perfumowym świecie – wysoka cena nie musi zawsze oznaczać wyjątkowych doznań estetycznych. „Narcotic Venus” przyznam, że mnie nie porwało, częściowo pewnie dlatego, że  z małymi wyjątkami (np. Cocaine marki Franck Boclet), nie jestem fanką tuberozy, która w perfumach często objawia się charakterystyczną plastikową nutą. Otwarcie tych perfum, trzeba przyznać, jest  obiecujące. Prawdziwie narkotycznie upojne, białokwiatowe, a spleciona z jaśminem tuberoza ma przyjemny, jakby bananowy posmak. Niestety, później już nie jest tak pięknie. Zapach coraz głębiej ześlizguje się we wszechogarniający tuberozowy lej i przyjmuje charakterystyczną często dla tej nuty woń plastiku. „Narcotic Venus” to tuberoza absolutna, która jak tornado niszczy wszystkie składowe akordy, które stanęły jej na drodze – wyrywa z korzeniami lilie i jaśmin, obraca w proch przyprawowe nuty. Nie twierdzę, że jest to zły zapach, ale estetycznie na poziomie nie wyższym niż Gucci Bloom czy Truth or Dare sygnowane przez Madonnę przy jednocześnie wielokrotnie wyższej cenie. Zapach o dużej trwałości, powiedziałabym, że głównie przeznaczony dla ortodoksyjnych wielbicieli tuberozy.

Nuty: tuberoza, jaśmin, lilia, przyprawy