Miodowy nektar do potęgi ósmej – La Perla „Just Precious”

 

Just Precious, perfumy produkującej luksusową bieliznę marki La Perla, oparte zostały prawie wyłącznie na duecie kwiatu pomarańczy i ylang-ylang, w jego najbardziej złocistym i kapiącym miodnym syropem wydaniu. To jedne z tych ociekających nektarem i kwiatowym pyłkiem perfum w stylu Goldea Bvlgari, Jean Paul Gaultier Classique Intense czy Lancome Poeme. Tak samo zresztą jak Poeme czy Classique Intense, jest to kwiatowy mocarz – zapach bardzo trwały i zawłaszczający swą wonią przestrzeń w promieniu kilku metrów.
Just Precious to zapachowa pełnia lata – strugi słońca i narkotycznie pachnące kiście jaśminu w miodowej aureoli. Jednak przy całej swojej intensywnej słodyczy, perfumy te jakimś cudem nie są mdłe i nie przygniatają tonami cukru, chociaż nie da się ukryć, że należą zdecydowanie do cięższych i bardziej esencjonalnych zapachów. Cytrusowe nuty bergamotki i mandarynki przełamują kwiatowo-miodowy monolit, dodają przestrzeni i iskrzącej świeżości. Dla wielbicieli gęstych, słodkich kompozycji.

Nuty: kwiat pomarańczy, ylang-ylang, jaśmin, gardenia tahitańska, bursztyn, wanilia, paczula, drzewo sandałowe, mandarynka, bergamotka, piwonia.

Gruszka w karmelu muśnięta kawowym akordem – Allvernum „Coffee & Amber”

Allvernum „Coffee & Amber”

Kto spodziewa się odnaleźć w tych perfumach dominujące nuty kawy i bursztynu ten może się zawieść. Natomiast jeśli oczekujemy przyjemnych, choć niezbyt skomplikowanych perfum w stylistyce gourmand to zapach marki Allvernum może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Wbrew nazwie, w „Coffee & Amber” dominuje nie kawa, a gruszka, zanurzona w karmelu i wanilii oraz jaśmin. Perfumy te nie są jednak w żaden sposób owocowe – ujęcie nuty gruszki należy raczej do kategorii deserowej.

Zapach ten został tylko muśnięty nutą kawy, i to nie w postaci czystego espresso a raczej cappuccino osłodzonego trzcinowym cukrem. Mimo deserowych skojarzeń, pachnidło to zdecydowanie nie należy do perfum przytłaczających czy mdlących przesadną ilością słodkich akordów. Niewyczuwalne jako oddzielny składnik, ale trzymające słodycz perfum mocno w ryzach neroli i paczula nie pozwalają przekroczyć granicy za którą odczuwałoby się węchowy dyskomfort.
Dla wielbicieli słodkich tworów typu „Paradiso” Roberto Cavalli czy Yves Saint Laurent „Black Opium”, do którego zresztą „Coffee & Amber” są dość podobne, może być całkiem ciekawą (i tanią) propozycją. Za około 30 zł otrzymujemy ciepły gourmandowy, skrojony zgodnie z najnowszymi trendami zapach o średniej (około 3-4 godzin) trwałości i projekcji, zamknięty w prostym, ale elegancko wykonanym flakonie.
Dodatkową zaletą jest to, że marka Allvernum nie testuje swoich kosmetyków na zwierzętach.
Nuty: gruszka, kawa, jaśmin, bursztyn, paczula, wanilia, różowy pieprz, neroli.

Klubowy wieczór z lukrecją i papryczką chili – Agent Provocateur „Agent Fatale Intense”

 

 

Agent Provocateur „Agent Fatale Intense”

Od pierwszego zetknięcia z „Agent Fatale Intense”staje się oczywiste, że jest to kompozycja nowoczesna, odważnie skrojona, utrzymana w imprezowym klimacie klubowego wieczoru. Rozpoczyna się lukrecją rodem z czarnych słodyczy zmieszaną z dużą dawką deserowej wanilii i owocowych tonów. Jest i pikantna, pylista nuta papryczki chili która wibruje wśród słodkich zapachowych warstw, a na dnie przebija gorzkawa nuta jakby męskiej wody kolońskiej.

Dosyć dziwny to zapach, chociaż mieszczący się zdecydowanie w mainstreamowych ramach. Sproszkowana papryczka wnosi szczypiące akcenty, kosmetyczna wanilia gładko opływa kompozycję, lukrecja w postaci czarnego, gumowatego cukierka wprowadza klimat wesołego miasteczka, kolorowych balonów i diabelskiego młyna, a całość równoważy wytrawny skórzany akord.

Po pewnym czasie „Agent Fatale Intense” wyzwala się nieco z waniliowo-słodkich objęć i pojawia się, mimo, że nie ma jej oficjalnie w składzie, lekko zatęchła paczulowa nuta. Jest ona jednak na tyle  nieinwazyjna i płynnie wtapiająca się w całość, że stanowi tylko intrygujący akcent i w żaden sposób nie zakłóca i nie szpeci całości. Dla wielbicieli słodkich zapachów z imprezowym flow.

Nuty: lukrecja, jeżyna popielica, papryczka chili, wanilia, skóra, bursztyn, magnolia champaka, róża, lotos

Zamszowy likier Kahlua – Elizabeth Arden „5th Avenue Royale”

Elizabeth Arden „5th Avenue Royale”

„5th Avenue Royale” to perfumy całkiem dobre, chociaż brakuje im kilku cech dzięki którym można byłoby uznać je za wybitne.

Po pierwsze, są utrzymane w konwencji nieco zbyt konserwatywnej i zachowawczej elegancji. Przypominają przez to sukienkę uszytą wprawdzie ze świetnego materiału, ale zapinaną wysoko pod szyję i skrojoną tak klasycznie, że ociera się o nudę. Brakuje w tej kompozycji trochę odważniejszego podejścia, swobody i bardziej nowoczesnej stylistyki.

Trzeba jednak przyznać, że mimo trochę już przebrzmiałego i zbyt klasycznego ujęcia tematu, to obecna w nich słodycz jest  zdecydowanie nieoczywista. Dzięki nieczęsto często używanym w perfumach nutach – delikatnemu zamszowi rodem z wytwornej damskiej rękawiczki i ciepłej poświacie czekoladowo-kawowego likieru całość kompozycji jest niebanalna i stylowa. Wymienione w składzie malina i paczula tworzą za to ledwie wyczuwalną otoczkę, majaczącą niewyraźnie na horyzoncie i nie odgrywającą w tym zapachu istotnej roli. Może szkoda, bo skóra w ciut ostrzejszym wydaniu czy większy dodatek paczuli przełamałyby te łagodne, nieco mdławe linie i nadały zapachowi większą wyrazistość.

Gdyby nie lekko landrynkowe tony, na które momentami zbacza ten zapach i trochę zbyt powierzchowne ujęcie tematu, byłyby to perfumy naprawdę świetne, a tak zasługują na mocną czwórkę.

Nuty: zamsz, likier, malina, paczula.

 

Ananasowy koktajl w środku lata – Gres „Madame Gres”

Gres  „Madame Gres”

„Madame Gres” , produkt starego, z dużymi tradycjami francuskiego domu perfumeryjnego Gres, to zapach letni i optymistyczny.

Dominującą nutą jest zdecydowanie ananas, soczysty, słodki, dojrzewający w słońcu, ale nie na granicy przejrzałości. Nie ma w nim lekkiej nuty fermentacji, jaką często posiadają typowo owocowe perfumy, typu np. Escada Turquise Summer.

Czysty, klarowny sok anansowy jest lekko doprawiony świetlistą wanilią i jasnym drewnem sandałowym, które dodaje delikatnie drzewnego wydźwięku.

Jest optymistycznie, słonecznie, jednak to nie szalona letnia przygoda, a raczej spokojne popołudnie pod płótnem altany w śródziemnomorskim ogrodzie. Jest tu światło, słońce i soczystość owoców, ale w wersji bardziej stonowanej i dojrzałej niż dziewczęcej.

Co z pewnością przemawia na korzyść „Madame Gres” to świetne parametry użytkowe. Trwałość sięga 8 godzin a znaczna projekcja sprawia, że perfumy te rozlewają się po pomieszczeniu, w którym przebywamy świetlistą, ananasową słodyczą. W połączeniu z naprawdę symboliczną ceną – 100 ml można w internetowych perfumeriach kupić już za ok. 50 zł, jest to zakup, którzy wielbiciele soczystych owocowych woni powinni zdecydowanie wziąć pod uwagę.

Nuty: ananas, drzewo sandałowe, wanilia, paczula, piwonia, magnolia, kardamon, skóra, grejpfrut, frezja.

Karmelowe obłoki ze snu cukiernika – Aquolina „Pink Sugar”

Aquolina „Pink Sugar”

Spodziewałam się ton cukru, który aż zgrzyta w zębach, tymczasem perfumy otwiera soczysty owocowy rozbłysk (malina, truskawka, czerwone jagody, pomarańcza i bergamotka w składzie). Owszem rozlewa się tu szeroką strugą również karmel i jaskrawa słodycz cukrowej waty, ale wszystko to trzyma w ryzach charakterystyczna szorstkość lukrecji i orzeźwiające owocowe akordy, które nie pozwalają by poziom słodyczy przekroczył stan krytyczny.

„Pink Sugar”, mimo infantylnych konotacji, jakie może wywoływać nazwa, jest zapachem dobrym. Na mnie nie zrobiła wrażenia syntetycznej, która to cecha jest często opisywana w recenzjach, ani szczególnie kontrowersyjnej, choć ponoć to perfumy z kategorii „love/hate”.

Owszem jest tu feria kolorów, obłoki cukrowej waty, szalona jazda na karmelowym roller coasterze, co już nawet sugerują psychodeliczne spirale opakowania-tuby, ale nic z tego nie wkracza na tory tandety czy taniości.

„Pink Sugar” to przyzwoity, sympatyczny w odbiorze gourmand, nie odstający jakością od zapachów typu „Mon Guerlain”, mimo, że wielokrotnie tańszy.

Mała uwaga – „perfumy te zdecydowanie tracą gdy wąchamy je przykładając nos do nadgarstka, wyczuwalne są wtedy lekko chemiczne nuty. Aquolinę trzeba smakować globalnie, dopiero gdy swobodnie buja sobie w powietrzu i wiruje wokół naszej skóry odsłania swój karmelowo-owocowy urok.

Nuty: wata cukrowa, karmel, wanilia, lukrecja, malina, czerwone jagody, piżmo, pomarańcza, truskawka, bergamotka, fasolka tonka, liść figi, drzewo sandałowe, konwalia.