Ciepłe popołudnie września – Carner Barcelona „Ambar Del Sur”

 

Carner Barcelona „Ambar Del Sur”

„Ambar Del Sur”, czyli „bursztyn południa” hiszpańskiej marki Carner Barcelona idealnie wpisuje się we wczesno jesienną stylistykę. To perfumy bursztynowo – balsamiczne, gdzie drzewne nuty mają wydźwięk jasny i ciepły, są lekko osłodzone mirrą i łagodne.

Przyznam, że testując ten zapach, obawiałam się czegoś w stylu „Psychedelique” marki Jovoy, z którym perfumy te dzielą wiele wspólnych nut w składzie – zapachu brudnej tkaniny i zbutwiałego drewna zamkniętego na głucho w zatęchłym pokoju. „Ambar Del Sur” tymczasem, to przechadzka świetlistą, wczesnojesienną aleją w bezwietrzny, łagodnie ciepły dzień, a ziemista drzewność paczuli, dająca czasem w perfumach wrażenie stęchlizny, jest tu zupełnie niegroźna i zatopiona w bursztynowo-waniliowym obłoku.

Żywiczno – drzewny, nieco dymny, z ostrzejszymi nutami nieheblowanego drewna początek może być zwodniczy, jednak wszystkie te kanty szybko wygładzają się i pozostaje tylko łagodny ambrowy flow, który ogrzewa noszącego złotojesiennym blaskiem.

„Ambar del Sur” zaliczyłabym do kategorii „półniszowców”, czyli perfum nie wpisujących się całkowicie w estetykę mainstreamu, czymś w swojej konstrukcji zaskakujących, ale jednocześnie łatwo akceptowalnych i przystających do określenia „przyjemne”.

 

Nuty: bursztyn, madagaskarska wanilia, liść indonezyjskiej paczuli, mirra, fasolka tonka, drzewo sandałowe, labdanum, jaśmin wodny, bergamotka.

Omszała róża – Perfumer`s Workshop „Tea Rose”


Perfumer`s Workshop „Tea Rose”

„Tea Rose”, czyli nazwa tych perfum oznacza otrzymany w XIX wieku przez orientalnych hodowców gatunek azjatyckiej pnącej róży o blado żółtych płatkach.  Powstała ona z krzyżowania róży chińskiej, róży Noissete i róż burbońskich. Jej nazwa pochodzi od podobieństwa zapachu tego kwiatu do czarnej chińskiej herbaty. W Polsce znana jest pod nazwą „róża herbatnia”, lecz nie występuje w naszym kraju ze względu na zbyt ostre zimy, w ogóle zresztą gatunek ten w swojej czystej, staroświeckiej postaci jest już bardzo rzadki i kwiat ten występuje najwyżej w formie hybrydowej.

„Róża herbatnia” nie jest pojęciem tożsamym z określeniem „róża herbaciana”. Ta ostatnia określa różę o kolorze żółto-pomarańczowym, podczas gdy róże herbatnie jako gatunek mogą występować w barwach bladoróżowych, kremowych czy żółtych.

Mimo, że stworzone w latach siedemdziesiątych, „Tea Rose” nie są  staroświeckie. Podczas wąchania tych perfumy z korka zapach jest oszałamiająco intensywny, słodki i podobny do różanego syropu czy konfitur.  Bezpośrednio po aplikacji na nadgarstek, pojawia się trochę mydła. Potem różane opary nadal są intensywne, ale na dnie osiada coś jakby zakurzony zamsz i „brudzi” ten zapach w niekorzystny sposób. Rzeczywiście, nie jest to kwiat świeży, a róża zatęchło-piwniczna. Róża wyrwana z korzeniami pokrytymi wilgotną ziemią. Omszała i północna. Jako, że wolałam te perfumy w ich pierwszej, słodkiej fazie, rozwój woni „Tea Rose” nie do końca mnie satysfakcjonuje. Niestety, również trwałość tego zapachu nie jest najwyższa, utrzymuje się około dwóch godzin, niewątpliwą zaletą jest natomiast cena, około 50 zł za 100 ml. Jako ciekawostkę należy dodać, że jest to jeden z ulubionych zapachów aktorki Nicole Kidman.

Nuty: róża, bergamotka, tuberoza, lilia, brazylijskie drzewo różane, drzewo sandałowe, bursztyn, cedr.

Róża herbatnia – Tea Rose w starym stylu: