Szyprowa klasyka elegancji – Nina Ricci „L`Air du Temps”


Nina Ricci „L`Air du Temps”


Uwagę od początku zwraca śliczny flakon z korkiem w kształcie pary gołębi. Perfumy te należy zaliczyć do kategorii niedzisiejszych (choćby ze względu na rok wydania 1948), ale jednocześnie nie do przestarzałych. Nie ma tu drażniących, syntetycznych nut charakterystycznych dla perfum z lat osiemdziesiątych czy fizjologicznych zwierzęcych akordów, które to najczęściej tworzą wrażenie zapachu bardzo odległego od współczesnych upodobań.

Perfumy Niny Ricci to monumentalny klasyk, zdecydowanie z kategorii korzenno-szyprowej, ale z tych bardziej miękkich i przystępnych. Wśród bogatego składu najbardziej wyraźny jest tu kwiat goździka, wytrawny i nieco suchy, przyprawy i dębowy mech. Wyczuwalne są również lekko mydlane echa.

„L`Air du Temps” to zapach elegancki i wieczorowy, wytworny w stylu retro. To posągowa wykwintność, która z pewnością spodoba się wielbicielkom „Chanel 5” czy „Youth Dew”. Ja go widzę raczej jako pachnidło na większe i bardziej konserwatywne okazje, typu wieczór w operze czy na eleganckim bankiecie. Początkowa projekcja tych perfum jest dość znaczna, sięgająca poza długość ramion, po dwóch godzinach jednak zaczyna bardziej przylegać do skóry. Dobra trwałość,  zapach utrzymuje się około 6 7 godzin.

Nuty: goździk (roślina), goździki (przyprawa), aldehydy, gardenia, przyprawy, jaśmin, irys, róża, mech dębowy, ylang-ylang, piżmo, fiołek, korzeń irysa, neroli, drzewo sandałowe, brazylijskie drzewo różane, rozmaryn, brzoskwinia, benzoes, bergamotka, bursztyn, wetyweria, orchidea, cedr.

Królestwo mchów i porostów – Jacomo „Silences”

 

Jacomo „Silences”

 

Po pierwszej aplikacji oceniłam „Silences” jako tytułową ciszę pełną wilgotnej piwniczności. Na myśl przywodził mi kamienne ściany porosłe zroszonym deszczem mchem. Wyraźny był w nim szypr – ostrawy i kadzidlany, czasem przeplatany lekkim miętowym oddechem.

„Silences ” jawił się jako zapach niewątpliwie trudny – zupełnie pozbawiony słodzyczy, nabrzmiały posępną ciszą.

Dopiero gdy użyłam go drugi raz objawił swoje drugie oblicze. Tym razem mech nie sączył już podziemno wilgotnych woni – wręcz przeciwnie, był suchy i ciepły, wyzłocony blaskiem wczesno październikowego słońca. Obecna w „Silances” mszystość nie jest z tych świeżych jaskrawą zielonością, ale srebrzystym mchem dębowym, obecnym zresztą w jego dolnych nutach. Użyty w tych perfumach cedrowy akord sprawia, że da się wyczuć również żywiczny zapach sosnowych igieł. „Silences” pozostał melancholijny, jak echa minionych jesieni (perfumy te powstały w końcu lat siedemdziesiątych), wciąż szorstki i ziemisty, ale jednocześnie dużo bardziej przystępny w użytkowaniu.

Perfumy idealne na spacer po lesie w ciepły jesienny dzień, zalecam jednak używać ich w dość dużej ilości, bo mają tendencję do szybkiego znikania ze skóry.

Nuty: galbanum, mech dębowy, nuty zielone, hiacynt, wetyweria, konwalia, irys, róża, narcyz, cedr, bergamotka, liść czarnej porzeczki, drzewo sandałowe,