Skórzany oud z malinami – Franck Olivier „Oud Touch”

Franck Olivier ” Oud Touch”

Oud jako nuta dominująca niesie dla mnie zwykle ze sobą konotacje z płcią męską, chociaż wiem, że jest również wiele miłośniczek agaru wśród pań. W tym zapachu paradoksalnie agaru w składzie nie ma, ale inne użyte tu składniki bardzo udanie go imitują. W perfumach Francka Oliviera oud jest szorstki, ciemny, podbity skórą i niech nikogo nie zmylą wymienione w składzie nuty maliny i karmelu, nie tworzą tu one żadnej spożywczej struktury.

Na początku nie wyczuwałam w „Oud Touch”wyraźnej słodkości często wspominanej w recenzjach, mimo, że  jest tu karmel, wanilia, róża i malina, które mogłyby ją dawać. Bardzo intensywnie odzywa się natomiast skóra, mimo, że nie wymieniona wśród nut zapachowych. Dopiero po pewnym czasie ta szorstka agarowa skórzaność zostaje dosłodzona malinowo-karmelowym akordem, który jednak tylko uwydatnia ciemny charakter zapachu i w żadnym razie nie nadaje to jednak „Oud Touch” przesadnie słodkiego czy mdłego charakteru. Malina jest przybrudzona i nieoczywista a karmel palony. Dużą zaletą tej kompozycji jest to, że nie kwaśnieje na skórze, jeśli już, to momentami skręca raczej w stronę „medyczną”.

Mimo stosunkowo niskiej ceny (dostępny w perfumeriach internetowych za ok. 80 zł), robi wrażenie dobrej jakości i nie ustępuje perfumom z przedziału cenowego 200 czy 300 złotych, a trwałość i projekcja są wręcz olbrzymie.

Perfumy te raczej widziałabym na mężczyźnie, choć mogę sobie wyobrazić używających tego zapachu kobietę, zwłaszcza jeśli jest miłośniczką oudu, w typie niekonwencjonalnej femme fatale – stanowczą, tajemniczą i onieśmielającą.


Nuty: olibanum, róża, karmel, bursztyn, paczula, malina, wanilia, pomarańcza, piżmo, jaśmin, fiołek.

Miodowe kryształy – Chopard „Wish”

Chopard „Wish”

 

Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie bezpośrednio po aplikacji tych perfum jest dysonans między jasnoniebieskim kolorem flakonu, a zapachem, przywodzącym na myśl bursztynową barwę miodu. „Wish” w wielu recenzjach porównywany był do „Angela” i rzeczywiście, istnieje pewne podobieństwo, ale głównie w pierwszej fazie, tuż po rozpyleniu perfum na nadgarstku, bo wtedy w tej miodowości jest pewna ostrość i jadowitość, charakterystyczna dla popularnego zapachu  Thierrego Muglera.

„Wish” jest jednak od „Angela” subtelniejszy, gładszy mleczną nutą, choć zdecydowanie nie ugrzeczniony. Jego zapach przywodzi na myśl skrystalizowany miód z dodatkiem łyżeczki whisky i cynamonu, z delikatną iglastą nutą w tle. „Wish”jest słodki, ale nie mdlący – wymienione w składzie karmel, wanilia i toffi  zakłócone są ożywczym akordem cytrusowym (zapewne dzięki obecnemu w tej recepturze owocowi yuzu). Dla mnie jest to woń typowo zimowa, rozgrzewająca, ciepła. Jak kufel pitnego miodu po kuligu w śnieżnym świerkowym lesie. Biorąc pod uwagę również dobrą trwałość tych perfum i stosunkowo niską cenę, z pewnością warto się z nimi zapoznać.

 

Nuty: karmel, wanilia, miód, paczula, mleko, kadzidło, kokos, truskawka, toffee, drzewo sandałowe, bursztyn, agrest, orchidea, heliotrop, fiołek, brazylijskie drzewo różane, fasolka tonka, wiciokrzew, akacja, kwiat pomarańczy, czarna porzeczka, gruszka, osmantus, magnolia, jaśmin, konwalia, yuzu.