Niszowa skóra z lakierem – Mancera „Wild Leather”

 

Mancera „Wild Leather”

„Wild Leather” to zdecydowanie nie zapach dla każdego, a nawet powiem, że dla mało kogo. Chyba tylko miłośnicy głębokiej niszy się go nie ulękną.

Już otwarcie jest bardzo intensywne, z flakonu wydobywa się kaskada mchu dębowego połączonego ze skórą, surową i gorzką, oraz zapachem rozpuszczalnika.

I ten oto właśnie zapach przemysłowego lakieru dominuje całą kompozycję – pozostałe składniki  ugrzęzły tylko niemrawo w jego rozlewisku, wydając od czasu do czasu delikatne gwajakowe czy paczulowe westchnienia. Wraz z rozwojem perfum na skórze pojawia się dodatkowo trochę nut ziemistych i tych przypominających benzynę. I to by było w zasadzie na tyle. „Wild Leather” są perfumami linearnymi, nie ewoluującymi i opisywany stan utrzymuje się do końca ich (długiego, około 7 godzinnego) trwania.

Kto może być adresatem tych perfum? Producent określa go jako uniseks, ale widzę go tylko na lubiących wszelkie dziwności, ekscentryczności i śmiałe eksperymenty paniach. Dla mężczyzn powinien być łaskawszy, choć nadal pozostaje pachnidłem mocno niekonwencjonalnym.

Nuty: skóra, mech dębowy, drzewo gwajakowe, paczula, białe piżmo, róża bułgarska, bursztyn, fiołek, sycylijska bergamotka.